Przyjemny horror w starym dobrym stylu. Historia Todda rzeźnika opowiedziana w przekonujący sposób, a przede wszystkim porządnie zagrana.
Ben Kingsley świetnie zagrał Sweeneya, po prostu czuć, że pasuje do niego ta postać. Strzał w dziesiątkę. Ale również i pozostali aktorzy fajnie wczuli się w XVIII-wieczny Londyn, który swoją drogą, całkiem klimatycznie odtworzono.
I tak najlepszą robotę robią wszelkie sceny podwyższonego napięcia, kiedy Sweeney rozprawia się ze swoimi ofiarami lub przechytrza tych, którzy wywąchali jego morderstwa. Skręcone bardzo sprawnie tak, że w pewnych momentach tej historii nie brakuje emocji. Na pewno ten film nie sprawdzi się jako przerażający horror, ale jako klimatyczna rzecz już owszem. Fakt, że może zabrakło trochę odwagi w niektórych scenach, ale jak na telewizyjną produkcję to i z tym nie jest tak źle.
Dla mnie było to pierwsze spotkanie z horrorem opowiadającym historię golibrody ze słynnej angielskiej miejskiej legendy. Myślę, że autorzy tego filmu podołali zadaniu i jednocześnie jestem pozytywnie nastawiony na inne filmowe spojrzenia na tę postać.
Moja ocena: 7/10.