Uwielbiam filmy zrealizowane w szerokich formatach (im szerszy, tym lepiej), wykorzystujących ich możliwości do kreowania dramatycznych kadrów, uwielbiam opowiadanie ruchem kamery (zwłaszcza na dolce, która tworzy niesamowitą głębię obrazu, oraz panoramy), wyszukane ujęcia, dynamiczny montaż i większe-niż-życie historie.
Chyba właśnie dlatego tak bardzo porusza mnie kino Ozu, a Tokijską Opowieść uważam za absolutne arcydzieło kinowej formy i treści.