Ten obraz urzeka i zadziwia swoją flegmatycznością. To nie "Dom wariatów" Koterskiego,
gdzie domownicy kręcą się w obłędnych natręctwach, podgryzając nawzajem. Główni
bohaterowie "Tokijskiej opowieści", staruszkowie z godnością i spokojem przyjmują
przemijanie i nieuchronną śmierć. Nie mają złudzeń, że ktoś ich jeszcze potrzebuje. Życie w
Tokyo jest dla nich zbyt prędkie. Parafrazując popularny tytuł: Tokyo "to nie jest miasto dla
starych ludzi".
Ich rytualna podróż ma także inny wymiar. To jakby bilans, podsumowanie życia. Spotykając
swoje dorosłe potomstwo, wspominając dawne czasy, osądzają swoje małe zwycięstwa i
porażki.
"Tokijska opowieść" to dzieło o przemijaniu, życiowych dokonaniach i odpowiedzialności za
drugiego człowieka. Niestety, co widać, praktycznie nieznane szerokiej publiczności
Dokładnie, czołówka kina...
Ozu nie szokuje, ale film odbija się jak echo w osobowości. Nie przeraża, nie smuci, widz jednak czuje po seansie pewne spełnienie..., poczucie celowości zdarzeń.
Kino klęka przed wielkim mędrcem, kino podporządkowuje się myśli.
Reżyser geniuszem, skończył temat. Film spuścizną ludzkości.
10/10
Odpisywanie samemu sobie to jedynie polityka mannypacquiao. Nie muszę robić sobie sztucznego poparcia, bo to mija się z celem. Co mam napisać, napisze jednym kontem. Nie lubię takich dziecinad i zabaw w kotka i myszkę. Skończmy te podchody, Ozu na to nie zasługuje.
mannypacquiao w odróżnieni od ciebie to robi sobie jaja natomiast ty to robisz na poważnie
Trudno nie spoważnieć, gdy widzi się ten ogrom głupoty, chyba że ktoś lubi się bawić w internetowego berka z nastolatkami.
Nadal istnieje, by tłum mógł poczytać opinie o takich przygodach dla wyrastających młodzieńców w stylu Nolana.