Co sądzicie o modnej ostatni teorii że Maverick ginie w scenie oblatywania hipersonicznego samolotu a cały film tak naprawdę jest jego przedśmiertelną wizją?
Próbowałam podobny temat dodać kilka dni temu, ale filmweb miał jakieś problemy techniczne. Rozumiem, że jesteś po lekturze tego artykułu amerykańskiej dziennikarki.
Powiem tak, nie jest to aż tak szalona teoria, bo mi też coś takiego przemknęło w trakcie seansu. Pierwsza taka myśl pojawiła się u mnie już podczas pierwszego oglądania, tylko że tam się tyle działo, że nie miałam czasu tego rozkminiać. Natomiast gdy byłam drugi raz tydzień temu, znowu mi to przyszło do głowy, że to niemożliwe żeby on z tego cało wyszedł. Darkstar rozlecial się w powietrzu, z zewnatrz był caly nagrzany, nie wiem jakim cudem miałby zdążyć się katapultować, biorąc pod uwagę jeszcze tę niesamowitą prędkość. To co się dalej dzieje, rzeczywiście wygląda jak rozliczenie się z przeszłością i naprawienie dawnych win - popsutych relacji z Roosterem i z Penny, którą wcześniej zostawił. Do tego jeszcze misja niemożliwa, której się podejmuje, bo jak sam ciągle powtarzał, on nie potrafi odpuścić, latanie to jest całe jego życie i nie jest w stanie z niego zrezygnować. Jak jeszcze do tego dorzucimy scenerię, zachodzące słońce, itd. to mamy niezłe zaświaty ;)
Oczywiście ciężko w to uwierzyć i nie wydaje mi się, żeby taka była intencja twórców. Po prostu Ethan wszedł w krew tak mocno Tomowi, że nie był w stanie się powstrzymać, żeby odwalić taką akcję, jak ta Darkstarem. W zwiastunie nowego MI spada w przepaść na motorze. I zapewne to też przeżyje ;p