Da się obejrzeć bo wiadomo to film akcji zrobiony z rozmachem. Oglądałem go w serwisie podczas pracy i śmiech nas brał z niektórych, albo wręcz mnogich dyrdymałów. Także film dobry dla melancholików i romantyków. Maverick przekracza Mach 10, w trakcie lotu samolot się rozsypuje na drobne kawałki, bo nie wytrzymał tak ekstremalnych warunków w jakich latają najnowocześniejsze obecnie rakiety hipersoniczne. Dodam że przy takiej prędkości nie potrzebna jest głowica bojowa, bo pocisk poprzez swoją prędkość ma tak potężną energię, że wystarczy żeby trafił a przecina wszystko, statek wojenny ze wszystkimi stalowymi grodziami wzdłuż. Tutaj jedyne co się rozleciało to samolot Maverick ląduje na spadochronie i zamawia w barze piwo czy co tam. No wiadomo łeb przy du... by mu urwało razem ze wszystkim. No ale to Maverick. Ok widz to amator i nie musi wiedzieć. Piloci wojskowi nie są od akrobacji. Tak nie wyglądają misje wojskowe, na akrobacjach i przeciążeniach. Mnie osobiście też drażniła atmosfera w filmie. Taka idealna tęcza. Wszyscy tam się kochają, każdy chce oddać życie za tego drugiego, bo każdy to przyjaciel. Maverick przy każdej okazji powtarza mantrę "Mów do mnie Goose", jak się okazuje miłość do Goosa jest bezgraniczna - wojsko hehehe, no właśnie nie. Jakby było tak w wojsku czy nawet w życiu to by się wylądowało w psychiatryku no ale tutaj Goose przy każdym ważnym manewrze musi być. Film nawiązuje też do realnych zdarzeń. Ameryka jest dobra, każdy kto próbuje mieć lepszą broń jest zły. Najprawdopodobniej wykorzystano zdarzenie z Korei Północnej w której jakieś 4 lata temu doszło do eksplozji i zapadnięcia się góry w której była tajna baza do badań nad bronią nuklearną, tak było oficjalnie podane w mediach, Co tam się zdarzyło to nie wiadomo bo siła propagandy w dzisiejszym świecie jest ogromna. Taka popiardułka dla ckliwych melancholików. No i to tyle.