Na poziomie oryginału to jest piosenka Lady Gagi ( z irytującej dziwaczki naprawdę robi się z niej dama ). Reszta zwykła acz przyjemna komercha. Oryginału nie przewyższa, jedynie mu dorównuje choć to już jednak coś ( dzisiaj naprawdę ciężko zrobić filmy na poziomie tych z lat 80-tych? Nie wierzę. Po prostu beztalencia dzisiaj kręcą. Gdybym to ja tam był na pewno potrafiłbym być tak dobry jak Carpenter czy inny gościu z tamtych czasów ). Lepszy był od tego faceta sequel do Trona.