Tym filmem Cruise powrócił z romachem do stylistyki kina lat 80tych! Dla mnie to spora zaleta - mój Tata mówi co prawda że "to co już minęło w kinie powinno zostać przeszłością" i "trzeba iść z duchem czasu" i bardziej podobał się Mu "Avatar: Istata wody"... ale ja bardzo lubię filmy w stylu retro... duża dawka humoru - moja ulubiona scena tego typu to: na pytanie Cruisa który w futurystycznym kostiumie wchodzi do baru brzmiące "gdzie ja jestem?" mały chłopiec odpowiadający - "na ziemi" :) kapitalne - rozbawiło mnie to bardzo! poza tym sceny "nostalgiczne" nawiązujące właśnie do ducha produkcji sprzed 4ech dekad - w tym kapitalna scena grania w piłkę na plaży (z bardzo chwytliwą piosenką) - w latach 80tych był taki fajny trend że w samym środku pełnego napięcia filmu przygodowego była kilkuminutowa scena takiego nieskrępowanego luzu od napięcia - i scena meczu na plaży to właśnie ten typ! poza tym cały film pełni rodzaj półtoragodzinnego, pełnego niesamowitej atmosfery budowania emocji przed finałem. niewiele w tej części filmu scen akcji ale właśnie finał wynagradza to z nawiązką! decydująca misja zniszczenia rosyjskiej fabryki produkcji uranu to niesmowita, widowiskowa i po prostu zapierająca dech w piersiach scena akcji która na długo zostaje w pamięci widza! rzuca się tutaj w oczy przede wszystkim zastosowanie praktycznych efektów specjalnych, a raczej kaskaderskich popisów z udziałem wojskowych maszyn (SZACUN!) uzupełnionych gdzieniegdzie dobrym CGI (np. ujęcia rosyjskich wyrzutni rakiet), sceny nie dość że robią ogromne wrażenie wizualne to sprawiają też wrażenie realizmu, autentyczności... w 2óch wcześniejszych dekadach tylko 2 filmy rozrywkowe zrobiły na mnie tak dobre wrażenie: w 1wszej dekadzie XX wieku "Mroczny rycerz" w 2giej "Mad Max: na drodze gniewu" i po 2020 własnie "Top Gun: Maverick" - to się naprawdę znakomicie ogląda!