o bohaterstwie, potędze i chwale. Z cyklu zabili go i uciekł, z masą efekciarskich sztuczek. No kto widział blisko sześćdziesięcioletniego pilota samolotów bojowych, który w dodatku przekracza wszelkie bariery i wychodzi z tego bez szwanku? ;)
Ale ku mojemu własnemu zdziwieniu, uczciwie przyznam, że mi się podobało i nie ma co za wiele rozkminiać, bo tutaj nie o to chodzi. To jest dobra rozrywka, ogląda się znakomicie, nie ma nudy pomimo pewnego przewidywalnego schematu, akcja ma swoją dynamikę, sceny z samolotami bardzo sugestywne, wątek romansowy subtelny, bez egzaltacji, wszystko zbalansowane. Jest faktycznie ten wajb z lat 80', jakieś nostalgiczne nawiązania do przeszłości. Cruise w świetnej formie, wygląda bardzo dobrze, chociaż się postarzał, ale jak widać ciągle może i daje radę, wciąż kamera go lubi, potrafi skupić uwagę, ma charyzmę. Potwierdza, że nie przypadkiem od prawie czterech dekad utrzymuje się na powierzchni. Reszta obsady też daje radę.
W sumie aż trudno uwierzyć, że po ponad trzydziestu latach, tak zgrabnie pociągnęli ten temat. Tylko smutno się robi, że czas tak szybko leci, prawie tak szybko jak te myśliwce... ;)