Dużo tu postaci, które kompletnie nic nie wnoszą do filmu, wręcz irytują. Jennifer Conelly pasuje tutaj jak wół do karocy, zero chemii i sensu w tym wątku. Dialogi - spuśćmy tutaj zasłonę milczenia. Cruise- facet nie próżnował i jest w świetnej kondycji, ale w całym filmie gra trzema tymi samymi minami. Wiem wiem, to jedyne, które ma. ALE, generalnie nie oglądało się filmu źle. Mocne 6/10