Film bardzo mi się spodobał, fajna muzyka, elekty, i "lotniczy" klimat. Chciałbym jednak zwrócić na cos uwagę. Na to jak przedstawiono rosyjskich pilotów w swoich MIGach. Zasłonięte twarze i oczy czarnymi okularami. Zamiast twarzy widz widzi tylko złowrogą czerwoną gwiazdę na hełmie (choc kilka razy było zbliżenie na oczy). Piloci nic do siebie przez radio po rosyjsku nie gadają, podczas gdy amerykanie ciagle cos trajkacza. Służyło to zapewne temu żeby widz mógł ich traktować jak automaty, a zniszczenie miga z pilotem na pokładzie nie traktowac jako zabojstwo. Zupełnie inny byłby efekt gdyby mozna bylo słyszec nawołujących się o pomoc rosyjskich pilotów, widziec strach na ich twarzach, a także radosc z pokonania wroga. Tak jak to przedstawiono u amerykanów. Gdy zginął kolega głównego bohatera, pokazywano jego płaczącą żonę, pokazywano jak główny bohater tęskni za przyjacielem. Ale tak samo zapewne było w przypadku pilotów zniszczonych migów którzy zgineli broniąc terytorium swego kraju. Ile w rosji potem matek, żon, dzieci, przyjaciół zapłakało? A tu pokazano tylko radujących się amerykanów.
Zgadzam się, film jest całkowicie jednostronny, jest chyba najlepszą reklamą lotnictwa Marynarki Wojennej USA, tym niemniej ma klimacik. Jeszcze ciekawsze jest to, że "Rosjanie" w tym filmie latają na amerykańskich samolotach F-5 Freedom Fighter, które dla potrzeb filmu nazwano Migami 28. Dzisiaj USA mają prawdziwe Migi 29 kupione chyba od Mołdawii, o ile ich nie zezłomowali czy coś. Mogliby je wykorzystać w jakimś filmie, np. Top Gun 2 :)