Film zdecydowanie stronniczy. Były fakty i ich interpretacje na niekorzyść
Jaruzelskiego. Ogólne przesłanie jest takie: nie ma żadnych dowodów ani
zeznań świadków, ale na pewno winny jest Generał Jaruzelski. Tak samo jak
wypowiedzi tego Rosjanina, że Moskwa tak naprawdę w wielu sprawach
zostawiła mu wolną rękę, jak choćby ze stanem wojennym. Jeśli chodzi o tę
samą Rosję, która nie za bardzo ma ochotę przyznać się do zbrodni w
Katyniu, to na pewno ujawnią dowody (o ile takie istnieją), że chcieli
wkroczyć do Polski i urządzić prawdziwą masakrę. W państwie prawa, jakim
podobno stała się Polska, nie można nikogo skazać czy nawet oskarżyć bez
wystarczających dowodów. Sami twórcy dokumentu przyznali, że wszelkie
dowody zostały zniszczone. Skoro ich nie ma, to nie można jednoznacznie
wskazać winnego, a przedstawieni w filmie historycy jednoznacznie oskarżają
Jaruzelskiego. Może prawda jest taka, że wybierał mniejsze zło, żeby
uniknąć interwencji radzieckiej. Może obrady Okrągłego Stołu miały na celu
zawarcie porozumienia, żeby uniknąć nasilenia konfliktu władzy z opozycją i
potencjalnego rozlewu krwi. Nie chcę zgadywać, do czego na jego miejscu
posunęliby się dwaj bliźniacy.
chyba niedokładnie oglądałeś, przecież w filmie explicite wspomniano wiele dowodów, które w sposób OSTATECZNY rozstrzygają, że Jaruzelski sam prosił o pomoc Sowietów w razie niepowodzenia swojego planu zdławienia opozycji - chociażby zeszycik gen. Anoszkina, czy też - najważniejsze - protokoły z posiedzeń Politbiura KC KPZR, podczas których WSZYSCY dygnitarze Związku Sowieckiego jasno mówią - nie ma mowy o jakiejkolwiek interwencji w PRL, polscy komuniści muszą sobie poradzić sami etc. jest też wspomniane o tym, że Jaruzelski zabiegał o interwencję. Takie pisanie że Rosjanie nie chcą ujawnić to już zakrawa na teorie spiskowe - a tak naprawdę jest przykładem anachronicznego myślenia - skoro w 1956 na Węgrzech i w 1968 w Czechosłowacji "zrobili porządek" to na pewno w PRL też by zrobili. Bzdura. W 1980 roku istniała jeszcze możliwość interwencji, rok później już nie. To już inny ZSRR - zaplątany w wojnę afgańską, to już inne USA - rządzone przez Reagana, który został wyniesiony do władzy, bo zapowiadał twardą politykę wobec komunistów. ZSRR nie mógł sobie pozwolić na podobne harce, jak w latach 50-60., bo kto wie, czy nie skończyłoby się to wojną nuklearną. Jaruzelski nie bronił Polski, bronił swojej i swoich kolegów władzy. W przypadku niepowodzenia jego planu z grudnia '81 to on by poleciał ze stołka. Zresztą, on do tej władzy doszedł, żeby zgnieść opozycję właśnie.
Film może i stronniczy - tylko że co z tego? Mnie tam takiego filmu brakowało, zwłaszcza po 20 latach wybielania zbrodniarza i sowieckiego namiestnika na Polskę. A jak Adam Michnik i jego koledzy przez lata bronili generała, to było git? Jakoś wtedy nie było zarzutów o stronniczość...
Wielkim błędem jest twoja pointa, jakoby atakowanie Jaruzelskiego równało się popieraniu Kaczyńskich...
A jakim państwem prawa jest Polska, to można się przekonać śledząc sprawę morderstwa Krzysztofa Olewnika. Ktoś jeszcze ma wątpliwości, że RP to republika bananowa? Dziękuję dobranoc!