Moim zdaniem jest on dla tych, którzy czytali powieśc Mniszkówny. Wtedy jest dopełnieniem całości. Nie czytając, dużo rzeczy błędnie zrozumiemy.
No i w porównaniu z książką ta miłosć... jakaś taka płytko przedstawiona.
Genialna muzyka, aktorzy świetnie obsadzeni.
W zupełności się zgadzam :P Najpierw powinno się przeczytać książkę (która notabene jest świetna). Gdy oglądałam film nie odczułam TEGO nastroju, który odczuwałam przy czytaniu książki.
Tak, tak, a Mniszkówna przedstawiła płomienną miłość między Stefcią a ordynatem tak wnikliwie, znakomicie nakreśliła charaktery bohaterów, doskonale oddała nastrój i ducha epoki i w ogóle wielką pisarką była!
Nie żartujcie ...
Madame, nie ironizuj...
Nie wszyscy muszą podzielać Twoje zdanie na temat książki i filmu.
Jeśli masz inną opinię na ten temat, podziel się nią, poprowadź konstruktywną rozmowę z innymi forumowiczami a nie ograniczasz się tylko do negatywnej wypowiedzi, mającej sprowokować innych do kłótni z Tobą...
Takie rozwiązanie przychodzi najłatwiej... gorzej, jeśli masz podzielić się jakimiś rzeczowymi argumentami, broniącymi Twojego zdania.
doskonale zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy muszą podzielać moje zdanie, co więcej - nie oczekuję tego, w przeciwnym razie nie odwiedzałaby tego forum i żadnego innego forum na filmwebie;
nie staram się również nikogo prowokować, a argumenty broniące mojego zdania zawarłam w poprzedniej, jak zauważyłaś, ironicznej wypowiedzi;
jeśli zechcesz podyskutować, mogę je rozwinąć ...
Akurat rozkwit uczucia pomiędzy Stefcią a Waldemarem Mniszkówna przedstawiła bardzo realistycznie. Początkowo Stefcia szczerze nie cierpiała ordynata, który sobie z niej drwił i obrażał w subtelny, ale dotkliwy sposób. Stopniowo on przestawał bawić się jej kosztem, gdy dostrzegł, że ją to naprawdę rani, no i tez pod wpływem dziadka, a ona zaczęła doceniać drobne gesty życzliwości z jego strony. Powoli oboje zaczęli zmieniać swoje zachowanie - i oboje zaczęli zachwycać się swoim prawdziwym obliczem. Stąd już krok do zauroczenia, a dalej już poszło....