PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=656893}

Tragedia na przełęczy Diatłowa

The Dyatlov Pass Incident
2013
5,6 16 tys. ocen
5,6 10 1 15960
5,5 6 krytyków

Tragedia na przełęczy Diatłowa
powrót do forum filmu Tragedia na przełęczy Diatłowa

oglądając ten film oparty na faktach byłam przekonana, że jedynym faktem była grupa która pewnie zginęła od lawiny a reszta to wymysł twórców filmu. Jakież było moje zdziwienie gdy na wikipedii przeczytałam że prawdziwa grupa faktycznie opuściła niespodziewanie namiot, rozpruwając go z boku, niektórzy będąc niekompletnie ubrani, niemal nago. To jest bardzo ciekawe i zastanawiające. Rodzi się pytanie dlaczego przez ponad 2 godziny nie wracali do namiotu, czając się w okolicy. Na wiki wspomniana jest taka teoria że mogli usłyszeć dźwięk zwiastujący lawinę lub też dźwięk do niego podobny lecz góra ta nie była na tyle stroma aby zeszła tam lawina, co więcej, grupa była bardzo doświadczona i doskonale zdawali sobie sprawę z braku zagrożenia lawiną, dlatego też postawili tam obóz. Skoro więc wiedzieli że nie zagraża im lawina, dlaczego opuścili namiot? Nawet jeśli jakimś cudem wystraszyli się lawiny i wybiegli z namiotów to po krótkim czasie gdy nic się nie działo powinni wrócić do namiotów a oni przebywali poza nimi do czasu zamarznięcia.
Osobiście nie wierzę w żadne teorie o ufo, najbardziej byłabym skłonna uwierzyć w atak miejscowych ludzi lub zwierzyny. Poza tym ekipa ratunkowa odkryła również ślady stóp (nie były tak gigantyczne jak w filmie, normalne ślady), tak więc atak ludzi jest bardzo prawdopodobny.
Co wy myślicie?

1
abettbarrell

Ogólnie dokumenty mówią chyba o braku udziału osób trzecich, więc wydaje mi się, że to raczej nie wina Mansów (bandytów działających kilkadziesiąt km od najbliższych osad ludzkich od razu bym skreślił, jakby szli za nimi, to wcześniej by zaatakowali: poza tym w namiocie zostały znalezione cały pozostawiony sprzęt).

Ja osobiście stawiałbym dwie hipotezy: "lawina" albo zwierzęta.
Uważam, że za gwałtowną ucieczką tylu ludzi musiało stać silne przerażenie i instynkt do natychmiastowego działania. Namiot ponoć zamykali na małą kłódkę, może nie mogli szybko znaleźć klucza, stąd rozcięcie albo instynktownie chcieli jak najszybciej wyjść -- mogą o tym świadczyć braki w odzieży i obuwiu.
1. Mogli usłyszeć duży huk i jako, że już spali, to wystraszyli się, że zbliża się lawina (człowiek wyrwany ze snu raczej nie myśli o tym, że tu lawina na pewno nie może się zsunąć) i uciekli na zewnątrz a następnie do lasu. Może po wydostaniu się z namiotu zauważyli te "pomarańczowe światła" (o których opowiadali inni ludzie, że były widoczne nad obszarem góry) na niebie i tym bardziej się przerazili i zaczęli uciekać do lasu (wtedy stawiałbym na to, że może wybuchła nad nimi rakieta wystrzelona z Bajkonuru). Tam bojąc się kolejnego wybuchu, rozpalili ognisko i czekali. W tym momencie zaczęli zamarzać i tracić siły i częściowo rozsądek. Kiedy podjęli decyzję o powrocie do namiotu, było już za późno i zmęczeni nie zdołali pokonać drogi do namiotu po otwartym terenie.
2. Moją drugą hipotezą są dzikie zwierzęta a dokładniej wilki (niedźwiedź raczej by zaatakował pozostawiony namiot). Mogli usłyszeć skowyt wilków i stąd decyzja o ucieczce do lasu i rozpalenie tam ogniska (wilki boją się ognia). Czekali tam aż zwierzęta się oddalą i starali się obserwować namiot (wejście na drzewo). Niestety czekali zbyt długo i próba powrotu do namiotu się nie powiodła.
Co do pozostałych członków wyprawy to mogli dojść do wniosku, że siedząc przy samym ognisku nie przeżyją i starali się wykopać jakieś schronienie. Znaleźli jar w którym zaczęli kopać pieczarę. Jednocześnie coraz bardziej słabli i wtedy ich towarzysze zabierali im ubrania. Niestety na koniec śnieg znad krawędzie jaru spadł na nich i przygniótł, stąd te obrażenia wewnętrzne i ciała znalezione pod 4 metrową warstwą śniegu podczas gdy ich towarzysze byli mniej przysypani.

Jak nie te wyjścia to wojsko, które rozpoczęło poszukiwania na 4 dni przed zgłoszeniem zaginięcia ;)

zgrywal

Moim zdaniem to mógłby być niedźwiedź, wbrew powszechnej opinii niedźwiedzie nie atakują ludzi bez powodu, zazwyczaj robią to ze skrajnego głodu a wilki wprost przeciwnie zeżrą każdego. Czemu niedźwiedź miałby zaraz roznosić namiot. Może po prostu niedźwiedź znalazł się na terenie obozu, oni usłyszeli go, jego ryk jest dość charakterystyczny i po prostu rozpruli namioty i dali w długą (co by pasowało do tego co ktoś wyżej pisał że musieli usłyszeć dźwięk który znali, niekoniecznie z doświadczenia). Zwierz wcale nie musiał ich gonić jeśli nie był głodny.
Moim zdaniem kluczem do rozwiązania tej zagadki są obrażenia uczestników. To było dawno, medycyna nie była jeszcze tak rozwinięta, być może gdyby to zdarzyło się dziś to lekarze bez problemu postawiliby "diagnozę". Może obrażenia były faktycznie skutkiem ucieczki, upadkiem do tej dziury, upadkiem z drzewa bo na logikę - nie ma nic co mogłoby pozostawić wewnętrzne obrażenia bez kontaktu z ciałem - ani wojskowi, ani niedźwiedź gdyby ich dorwał, ani bandyci, ani mansowie. Bo ufo to już chyba wykluczyliśmy, nie ? :)
gdzieś tam jeszcze było napisane o jakimś promieniowaniu bo niby ich skóra miała dziwny żółty kolor. Na jakiejś stronie przeczytałam wypowiedź jakiegoś europejskiego lekarza który twierdzi że to po prostu poparzenie od słońca, A wiadomo że po śmierci kolor skóry się zmienia, dlatego może ten żółty wydawał się dziwny. Myślę że dziś udałoby się to wyjaśnić a wtedy to może nie mieli sprzętu, doświadczenia a może nawet nie chciało im się zbytnio do tego przykładać (zmarli to zmarli, trzeba ich pochować). Bądź co bądź nawet dziś wiemy że Rosja to dziwny kraj który rządzi się swoimi prawami.

kptRobi

Tylko że ponoć w okolicy nie było żadnych ludzi...

iwona1510005

http://www.planetagor.pl/articles/entry/Tajemnica-tragedii-na-prze-czy-Diat-owa- cz-II-rekonstrukcja

aququ

teoria całkiem logiczna i wyjaśniałaby temat tylko nie rozumiem dlaczego doświadczeni ratownicy na to nie wpadli. Nie zauważyli że ich po prostu zasypało? Ten śnieg już stopniał czy jak?

iwona1510005

Zobacz zdjęcie namiotu który odnaleźli. Wystawał spod śniegu tylko czubek. Teren był plaskaty, na pierwszy rzut oka bezpieczny. Wtedy wiedza naukowa o lawinach była w powijakach, a wiatr wszystko wygładził. Poza tym ratownicy nie mieli dostępu do akt śledztwa. Znaleźli namiot i ludzi którzy z zewnatrz nie mieli żadnych obrażeń. Gdyby znali wyniki sekcji zwłok i obrażenia wewnetrzne, byc może by ich olśniło i naprowadzili by prokuratora na trop. A skoro ten nagle wszystko dał w "ścisle tajne", to juz tylko wyobraxnia podsuwała najfantastyczniejsze teorie. Acha, i jeszcze to nie byli zawodowi ratownicy jak dzisiaj, a zbieranina turystów z klubu do którego należał Diatłow, miejscowych leśników, pracowników leśnych itp.

aququ

no i zagadka wyjaśniona :)

iwona1510005

Wszystko zostało wyjaśnione gdy wziął się za sprawę kompetentny prokurator a nie partyjny wysłannik z CCCP. Nie było żadnych nadprzyrodzonych sił, żadnych Yeti, kanibali, UFO itd. W skrocie: rozbili namiot podkopując śnieg, a w nocy pionowa ściana, ktorą w ten sposob zbudowali zaczęła się obsuwać. Uciekali w panice obawiając się zejścia lawiny - stąd częściowe braki w ubiorze ciał.

Boskigrom

Ok a jak odniesiesz się do poniższej części mojej wypowiedzi?
"Nawet jeśli jakimś cudem wystraszyli się lawiny i wybiegli z namiotów to po krótkim czasie gdy nic się nie działo powinni wrócić do namiotów a oni przebywali poza nimi do czasu zamarznięcia."
Dla mnie to trochę dziwne że woleli zamarznąć półnago na śniegu niż zaryzykować i wrócić po rzeczy

iwona1510005

Sorrki nie wiem dlaczego tak się to skopiowało. Mam nadzieję że zrozumiesz, jak nie to opiszę jeszcze raz