Jakże różny od takiego "Requiem dla snu", a zarazem podobny.
Ale jednak mimo podobnej tematyki - trochę inne spojrzenie...
Jeśli chodzi o sam film - kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że
Nie ma to jak kino brytyjskie.
"Goło i wesoło", "Orkiestra", "Billy Elliot", "Trainspotting", ... i inne - ostatnio w gazecie przeczytałam, że to filmy z gatunku "nowego brytyjskiego kina proletariackiego" - nigdy nie sądziłam, że będę fanem kina proletariackiego... ;-)
Świetna rola - przede wszystkim - Ewana McGregora (przy chyba każdym jego filmie wiem co to znaczy "dobry aktor"), ale pozostali aktorzy również dobrzy.
Też: do zobaczenia koniecznie