Po obejzeniu zwiastunu niejeden pewnie pomysli: "No tak, kolejne kazanie pt. "Nie bierz". Otoz nie. Boyle propaguje brania ani "nie brania". Jest obiektywny jak malo ktory rezyser w tego typu filmie. "Trainspotting" to obraz walki glownego bohatera z samym soba, w ktorej cpanie jest tylko tlem i podkresla caly dramatyzm. Widz nie dowiaduje sie co ostatecznie dzieje sie z Markiem. Wrocil do cpania? A moze zalozyl rodzine i jest przykladnym obywatelem? A moze nie dozyl nastepnegp dnia? Nie wiadomo. Tak jak w zyciu kazda nastepna sekunda jest tajemnica.