Postanowiłem wreszcie po wielu miesiącach wrócić do serii "Trancers". A obejrzenie części 6-stej odkładałem cały czas, sądząc że jest to straszny crap. A tu okazało się, że nie jest tak źle i film jest nawet... fajny. Oczywiście daleko mu do moich ulubionych części 1-3, ale zdecydowanie jest lepszy od tandtetnej części 4 i 5, a już na pewno pod względem fabularnym. Akcja filmu tym razem dzieje się w roku 2022 roku. Jack Deth przenosi się w czasie i trafia w ciało swojej córki i broni ją i siebie jednocześnie przed Trancersami. Fabuła podobna do tej z części drugiej. Jakaś babka tworzy farmę, gdzie hoduje młodych Trancersów z nastolatków. Z kosmosu spadł jakiś meteoryt i podłączają jakiś laser do tego meteorytu i strzelają w oczy dzieciakom, którzy zmieniają się w Trancersów. Ogólnie fabuła niezła. Szkoda tylko, że wśród aktorów nie ma nikogo z poprzednich części. Tim Thomerson pojawia się tu jedynie na początku filmu gdzie mówi coś na ekranie monitora, ale są to jedynie scenki wycięte z poprzednich części, które pasują jako dialog w konkretnej scenie w centrum dowodzenia. Jeśli chodzi o aktorów to jedynie dobrze wypadła aktorka w głównej roli - była całkiem ładna. Plusem filmu jest to, że w kilku scenach pojawia się muzyka znana z części 1-3, wprawdzie w nowej aranżacji ale nadal brzmi bardzo klimatycznie. Ogólnie spodziewałem się totalnego crapu a jednak oglądało mi się to całkiem OK. Ciekawe czy kiedykolwiek powstanie jeszcze "Trancers 7". Jeśli tak, to liczyłbym aby zagrała w nim chociaż część lub cała obsada z poprzednich części + do tego dobry klimat i wspomniana muzyka. A mogliby wreszcie nakręcić siódmą część Trancersów, bo od czasu nakręcenia w 2002 roku "Trancers 6" to właśnie w roku 2012 mija okrągłe 10 lat. Ale mojej przygody z Trancersami to jeszcze nie koniec! Bo jeszcze mam do obejrzenia film "Evil Bong" z 2006 roku, gdzie podobno krótki epizod ma Tim Thomerson jako Jack Deth. Ciekawe co to może być...
A tymczasem "Trancers 6" oceniam na 6/10.