z cyklu: te prawdziwe historie zawsze są takie nudne, the real limits of control.. zabawa, zabawa, zabawa, w szyfry, intrygi i szpiegostwo, w jednej dziesiątej w kino, w dziewięciu dziesiątych w zabawę w kino - do tego stopnia, że odpuszczamy sobie fabułę i tylko przyglądamy się jak to jest zrobione. pomysły formalne interesujące, owszem, nie powiem, choć ich rzekome nowatorstwo - choćby na tle ówczesnego podglebia nowego kina amerykańskiego firmowanego imieniem, nazwiskiem i krwawicą jonasa mekasa - wątpliwe.