Ja rozumiem S-F, bajki bez uzasadnienia i cuda na kiju, ale ten film został tak dokumentnie spieprzony przez brak logiki, sensu a nawet umiarkowanie choć wiarygodnego ciągu przyczynowo skutkowego, że porównać go można chyba tylko z 'World War Z' albo 'After Earth' - no kaszan po całości i dłużyzna.
Witam. Jestem ciekaw twoich przykładów braku logiki i ciągu przyczynowo skutkowego. Rozumiem, że film ma wiele luk, jak każdy z resztą, ale nie przychodzą mi do głowy większe nieścisłości.
Polecam Poczytać klasykę science fiction począwszy od Juliusza Verne, chociaż to nie ten "deseń" ale kiedy pisał te książki każdy też myślał że to bajki, ale on przewidział przyszłość- przykładem może być chociaż łódź podwodna. Polecam też serię z Discovery- Zagadki Wszechświata z Morganem Freemanem. Za jakieś 100 lat o ile człowiek sam się nie zniszczy, może to się stać rzeczywistością i już nie bezie to sci-fi. Poza tym ten film to nowoczesna wersja klasyka o SI. Nie wiem dlaczego też kupa młodzieży (nie całość) jak i nieco starszych jest tak strasznie odporna na wiedzę.
Nie uczcie babciu księdza dzieci robić, hę? Taka łódź podwodna była już np. na rysunkach Da Vinciego więc nie był to oryginalny koncept Verne'a, zaś klasyki SF również nieco liznąłem, nieskromnie powiem ;]
Wszystkim ciekawym braków logicznych:
- nano-roboty mnożą się lepiej od królików w Australii i 'magistrów' w Polsce; wszystko to oczywiście w przeciągu sekund, bez udziału energii oraz z danymi zakodowanymi (na poziomie atomowym, a jakże) w każdym samoreplikującym się, mega-uniwersalnym bociku, który zawiera w sobie informacje dot. każdej niemal funkcji materii na planecie (odbudowują rośliny, ciała, organy, panele słoneczne, niszczą broń i złych kmiotków chcących pokonać ich za pomocą starej haubicy:) Przeca to MAGIA nie SF! W dodatku z przestrzenią dyskową porównywalną chyba do samego Wszechświata :)
- jeżeli SI potrafiła przemieszczać się i replikować np. za pomocą deszczu, to zaprawdę nie potrzebowała żadnej farmy słonecznej, gdzie guru 'uzdrawiał' i tworzył swoją armię, bo wystarczyło z tym deszczem popłynąć wszystkimi kranami na kontynencie i nie trzeba by nowego high-tech Jezusa do przejęcia kontroli nad planetą
- walka 'podłączonych' z kmiotkami z haubicą, gdzie ci drudzy najpierw ostrzeliwują tych pierwszych (bo jak wiadomo z dużej giwery najlepiej poluje się na nano-roboty), zaś chwilę później ci pierwsi rzucają ciężkimi przedmiotami w tych drugich, no to już jest komedia :)
- SI, która opanowała technologię replikacji materii (nano-roboty) nie zostałaby powstrzymana przez wirusa, bo z pewnością potrafiłaby go unieszkodliwić lub zmodyfikować swój kod tak, żeby uodpornić się na próby niepożądanego dostępu; tu należy również zauważyć, że wirusa tego zbudowali ludzie, którzy jeszcze tydzień wcześniej w ogóle nie mieli a) pojęcia o stopniu zaawansowania prac i b) dostępu do tak zaawansowanej techniki jakiej używała SI :)
- jaki sens ma wyłączanie prądu na całym świecie, skoro SI potrafi przemieszczać się w formie nano-cząstek np. z deszczem, pod ziemią czy po budynkach, co oznacza, iż nie musi korzystać z zewnętrznych źródeł energii elektrycznej czy w ogóle jakichkolwiek komputerów, bo z taką ilością danych sama jest sobie sterem i okrętem? :)
- jeśli zaś (rozważając ograniczony zasięg 'nano-magii') nano-boty są bezużyteczne nie będąc w zasięgu SI, to czy nie lepiej byłoby wyłączyć na tym obszarze jakąkolwiek komunikację radiową (np. wywołując zakłócenia elektromagnetyczne), zamiast bombardować cudaków przy pomocy haubicy? :)
To tylko kilka uwag na szybko po wczorajszym seansie; obejrzę w wolnej chwili to filmidło po raz drugi, to może pośmieję się z kolejnych niedorzeczności, którymi nie omieszkam się tu później podzielić.
:)
Wygląda na to że podjęcie tak trudnego tematu i ukazanie go w skali globalnej jest dość trudne, to się tylko Rolandowi Emmerichowi udaje ( i to też nie zawsze...;) ) też oczekiwałem więcej dopracowanych faktów technicznych , a połowa filmu to dywagacje typu "co by zrobiła żona mając męża tylko w monitorze....;)" Ale nie jest aż tak źle
Rozumiem już naturę twoich wątpliwości i sposób w jaki postrzegasz nieścisłości i brak logiki. Dzięki za powyższą wypowiedź, gdyż uspokoiła mnie i utwierdziła w przekonaniu, że rzeczywiście ten film nie jest dla wszystkich i nic tego nie zmieni. Widzę, że żadne tłumaczenia punkt po punkcie tu nie pomogą. Na tym polega geniusz scenariusza tego filmu, że nie został on zepsuty komercyjną łopatologią i nie tłumaczy się w niem wszystkiego na każdym kroku. Tak się nie da, gdyż film musiałby trwać minimum z 5 godzin. Chodzi o to, czego trzeba się domyśleć i niejako "dobudować", gdyż film jest właśnie taką platformą na bagnach, zaledwie ścieżką pośród rozmyślań nad Sztuczną Inteligencją. Ten kto może, niech pojmuje.
Na szczęście tak jak Transcendencja jest wzniesieniem się ponad ten świat, tak uśrednione oceny widzów, którzy są wymieszaną masą nie zmienią faktu, iż film ten jest rozumiany i doceniany pośród ludzi zdolnych do jego pojmowania. I to wystarczy :)
'Jeśli fakty są przeciw nam, tym gorzej dla faktów'.
:)
'Transcendencja' jest ciekawym pomysłem, ale - jak napisałem już w temacie i poście otwierającym ten wątek - pomysłem całkowicie skopanym przez scenarzystów, reżysera i braki budżetowe, którego lwia część poszła chyba w gaże aktorów zamiast na wykreowanie trzymającej się kupy fabuły i wiarygodnego świata.
Podobna tematyka poruszana jest przecież w wielu innych filmach i książkach ('Terminator' (łącznie z 'Kronikami'), 'Matrix', 'Odyseja kosmiczna 2001', 'Kosiarz umysłów', ale też np. 'Knight Rider', 'Ghost in the Shell', 'Her', 'Blade Runner' czy 'Machine'; także 'Colossus: The Forbin Project' z 1970 r. oraz 'Golem XIV' S. Lema :)
Jednak w przypadku 'Transcendencji' poziom wiarygodności czy wciągnięcia widza w akcję filmu jest, moim zdaniem, raczej porównywalny do Hasselhoffowskiego KITT-a z 'Knight Ridera', niż cameronowskiego SKYNET-u czy HAL-a Kubricka/Clarka. I w tym cały ambaras z tym filmidłem.
:)
" że rzeczywiście ten film nie jest dla wszystkich i nic tego nie zmieni." czytasz kiedys to co piszesz? brzmi to jak jakis fantyzm. Pomijajc fakt, ze argument "to nie jest dla wszystkich, to zaden argument bo ze nie jest "dla wszystkich" nie znaczy ze musi byc dobre.
"iż film ten jest rozumiany i doceniany pośród ludzi zdolnych do jego pojmowania. I to wystarczy :)"
Ciekawe bo roumiem ten film i apsolutnie nie uwazam go za wazny watek w rozwazaniach na SI. Co wiecej jakby temat byl dla mnie nowy i nie rozumialby czegos z tego albo nie znal bardzij jego zaawanswoanych aspektow, to pwenie film zdobyl by moja wieksza sympatie. Jest dosc ciekawy ale mniej wiecj w powlowie wchodzi w wyeksplaotowane klisze. Do tego bardzo powieszchownie podchodzi do problemu i tylko lekko zarysowuje wierzcholek gory lodowej (z ta platforma na bagnach to raczej troche glupie, wole gore lodowa). Obejrzec mozna, ale potencjal zmarnowany. Jesli chesz naprawde zaglebic sie w ten temat to przeczytaj koniecznie "Ślepowidzenie" Petera Wattsa i "Perfekcyjna niedoskonałość. Pierwsza tercja Progresu" Jacka Dukaja, bo mozliwe ze nie masz poprostu punktu odniesienia i kupujesz wszystko co choc zblizy sie do temetu.
Do tego mi osobisie nie pasowala muzyka, ale to inna bajka.
Ad1. Czy aby na pewno magia? Na poziomie atomowym można już budować podstawowe elementy elektroniczne jak chociażby tranzystor (z pojedynczego atomu fosforu!). Ziarenko piasku składa się miliardów miliardów atomów. Nanoroboty to bardziej teraźniejszość niż przyszłość.
Ad2. Will to nie SI, które pragnie przejąć kontrolę nad światem. Pozbawienie ludzi wolnej woli nie było jego celem. Chciał pomóc, ale ludzie bali się nieznanego. Bali się tego co był w stanie zrobić. Tak naprawdę już miał kontrolę nad światem. Był zainstalowany w każdym komputerze na świecie. Gdyby Jego celem była tylko replikacja i tworzenie coraz to nowszych i lepszych wersji pewnie by mu się to udało zanim ludzie zdążyli by o tym pomyśleć.
Ad3. Atak był dywersją od prawdziwej misji załadowania wirusa. Hybrydy nie rzucały ciężkimi przedmiotami tylko zbudowały zaporę, żeby auta nie mogły się przedostać.
Ad4. Powtórzę, to nie było zwykłe SI, to było SI z osobowością Dr Willa. Przewidział to, że będą próbowali załadować wirusa i się przed tym nie bronił. Już na samym początku filmu Will przebudował sam siebie, żeby lepiej działać. Wirus go zabił ale zabił go ponieważ na to pozwolił.
O to cały czas w tym filmie chodzi. To ludzie byli źli, to ludzie bali się Willa i to oni chcieli go zniszczyć. Nie na odwrót. Will jako SI miał możliwości jakich ludzie nie mogli sobie wyobrazić. Chyba jako jedyny w tym filmie miał czyste intencje.
Ad5. Nie wyłączyli tego prądu specjalnie. Will skopiował się na każdy komputer na świecie, wirus musiał zrobić to samo. W filmie nawet mówią o tym, że każdy komputer w elektrowni, w banku zostanie wyczyszczony przez wirusa.
Ad6. A na jakiej częstotliwości powinni wywołać zakłócenia? Czy gdyby ją znali to nie łatwiej byłoby włamać się do nanobotów w kałuży obok i wgrać wirusa? Nanoboty mogły być odporne na takie zakłócenia, nawet na impulsy elektromagnetyczne.
Ludzie w Willu widzieli siebie i bali się tego co sami mogliby zrobić z takimi możliwościami. Oceniali go na podstawie samych siebie. Will cały czas był ponad tym. Nie chciał z nimi walczyć, chciał pomagać. I to w tym filmie podobało mi się najbardziej. W całej "mądrości" ludzi popisali się tylko swoją głupotą i niedojrzałością jako "inteligentne istoty".
Przykład z okrętami podwodnymi jest przykładem niezbyt trafionym... to raczej zafascynowanie rodzącą się ideą broni podwodnej niż "przewidywanie przyszłości" zważywszy iż "Dwadzieścia mil" spisano niebawem po zakończeniu Wojny Secesyjnej w której to rozwijano broń podwodną (dość wspomnieć o CSS "Pioneer" i CSS "Hunley".
Czekam na przykłady braku logiki, sensu a nawet wiarygodnego ciągu przyczynowo skutkowego"
podam jeden przykład, do walki z najwiekszym zagrożeniem ludzkości rząd amerykański wysyła kilku kmieci z amartą, nie ma problemy jesli chodzi o odciecie prądu na całym globie lecz żeby do tego nie dopuścic wysyłaja druzyne - a he he he he he.
UWAGA! - Możliwy spoiler, gdyż post nawiązuje do treści filmu!
1. Gdy się bliżej przyjrzeć, nie ma tu braku logiki. Film stanowi o braku przygotowania ludzkości na skutki powstania S.I. i jedynie ta grupka ludzi, wcześniej oddelegowana do zbadania zagrożenia to zagrożenie stwierdza. Ilu im się udało przekonać? Rządu amerykański bez stosownej akredytacji działań nie mógł po prostu wysłać w rejon działań wojska. Nie popełniano przestępstw, ani nikt nie ucierpiał, a już tym bardziej nie zginął. Zagrożenie jest tu potencjalne i zrozumiałe tylko dla nieco głębiej myślących, wręcz filozofów.
2. Odcięcia prądu nie zorganizowali ludzie, a dokonał tego wirus, który zaatakował S.I., czyli wszystkie komputery na świecie, łącznie z tymi, które sterowały elektrowniami. Nanoboty były już w deszczu i dodatkowo mogły one kontrolować elektronikę. Zniszczenie tych struktur mogło zniszczyć system dostaw energii.
Gdzie jeszcze widzicie większe nieścisłości?
ad. 1- przecie to czysta głupota, jak w usa jakiś gośc wyskakuje z pistoletem w zamkniętym pomikeszczeniu to wysyłaja po niego ekipe SWAT. W tym przypadku mamy do czynienia z rozbudowanym, podejzanym przedsiebiorstwem z którym walczy naukowiec i kilku oflunów z armatą. Smiech na sali.
No dobrze, to inaczej zapytam.
Czy myślisz, że naprawdę chodziło o to, by przyszła armia i zrobiła rozwałkę?
Wyjaśnię:
1. Pierwszy atak MIAŁ wyglądać nieporadnie, po to, by nie wzbudził podejrzeń i by byli ścigani, a następnie by POCHWYCIĆ jednego z "podłączonych" i pobrać próbkę kodu DO ZBUDOWANIA WIRUSA.
2. Drugi atak NIE MÓGŁ być zbyt poważny, tak by Evelyn mogła dotrzeć i zdążyć przekonać Willa, by ją "uploadował". Prawdziwy atak miał być przeprowadzony przez WIRUSA. Żadna armia by NIC nie zdziałała.
nie da sie tego obronic niestety, to wieksza wpada niz te nędzne dowcipy na poczatku filmu w trakcie konferencji. W normalnych okolicznościach teren byłby dawno odciety przez armie a Morgan przy boku miałby generała. Braki w budzecie, taka prawda.
Sztampowa amerykańskość z głupawych filmów, gdzie armia wszystko załatwia, nie ma w ogóle nic do rzeczy. Tu jest więcej rzeczywistości i funkcjonowania służb.
Jeszcze raz ad. 2, żadna armia nic nie mogła zdziałać. Takimi sprawami nie zajmuje się wojsko, więc żaden generał u boku Morgana!
Tym zajmują się tajne służby czuwające nad bezpieczeństwem państwa. Ale zaraz, jakie służby... przecież nikt z władz oficjalnie nie złożył protestu po utworzeniu pierwszej S.I. więc tylko byli pod obserwacją stosownych służb, które same chciały rozwinąć S.I. i ją wykraść do swoich celów. A jak wykraść coś, co jest NIEUCHWYTNE?
Wracając do tematu otoczenia bazy i wojska. Tak delikatne tematy nie rozwiązuje się siłowo, a za pomocą inteligencji, czyli stosownych służb. Jakbyś uważał na dialogi, to zauważyłbyś jak wspominają o fakcie, iż nie mogą wzbudzić podejrzeń o próbę pochwycenia jednego z "podłączonych". Gdyby Will o tym wiedział, dokonał by destrukcji własnego kodu w pochwyconym "materiale".
To jest jedynie zarys głębi myślenia o temacie, która w tym filmie została i tak świetnie podjęta i ukazana. I to jest w tym filmie świetne, że nie wszystko jest oczywiste a decyzje nie są wyborem między dobrem a złem. Problem S.I. nie jest czarno biały.
gdzie te słuzby tam ? panowie z chałbicami drązący podkop pod farmą słoneczną ? he he he. Facet buduje samoodtwarzające się elementy a nie potrafił wykryc drgań pod powierzchnia swojego tereytorium. Śmiech na sali.
No ale cóż Służby !
Tak, powinien wykryć wibracje i się zorientować. Właśnie znalazłeś jedną z nieścisłości. Przyznasz jednak, że nie jest ona duża i zasady logiki nie są tu jakoś szczególnie pogwałcone? Myślę, że każdy film, nawet dobry, ma jakieś luki i nieścisłości. Nie ma filmów doskonałych. Ten jednak nie ma tych znaczących i psujących fabułę, a już w szczególności istoty problemu poruszonego w filmie, jakim jest sztuczna inteligencja i zagrożenia, jakie ze sobą niesie.
Przyznam i tym razem po całości zgodze się z Twoją wypowiedzią. Film na pewno nie był zły i jest wart obejżenia ;)
widze widziałeś juz 'Na skraju jutra'. Strasznie jestem ciekaw tej pozycji. Zobaczymy jak tu rozjadą sie nasze opinie he he he ;) pozdro
a ja uważam że Will wiedział co sie święci tylko było mu to obojętne, on już nie był człowiekiem, co było widać w trakcie ostrzału, nie wiem jak mozna tego nie skumać :D
jak umiał sie replikować i końcówka jest dwuznaczna (nie ubili go do końca chamy :) to zasadniczo mogli mu naskoczyć ;)
Film nie jest zły, ale problem który porusza okazał się o wiele za trudny dla scenarzystów. kola666 wymienił sporo luk fabularnych, ale film ma też luki "ideologiczne".
1. Will przed śmiercią nie chciał naprawiać ani zmieniać świata. Nie miał manii wielkości i niespecjalnie interesował się praktycznymi zastosowaniami swoich badań. Po uploadowaniu nagle kompletnie zmienił mu się się charakter. Dlaczego? W filmie nie jest to nigdzie wyjaśnione. Czy nie byłoby bardziej logiczne, gdyby został tym samym oderwanym od rzeczywistości naukowcem?
Czy może film ostrzega że AI, w przeciwieństwie do człowieka, musi zawsze stać się socjopatycznym dyktatorem, który bez skrupułów zamienia ludzi w niewolników? Nie wiadomo czemu, ale tak już jest?
2. Terroryści wyraźnie powiedzieli, że AI jest groźna dlatego, że jak raz się dostanie do sieci to będzie się kopiować wszędzie gdzie popadnie. I co? Will nie zrobił sobie ani jednej kopii. Zamiast rozprzestrzenić się na 1000 serwerowni na całym świecie, zamknął się w jednym małym miasteczku i zajął się badaniami naukowymi.
To jak to w końcu jest? Czy film ostrzega że AI będą się kopiować bez opamiętania, czy że nie będą i że to nie jest żaden problem?
ad.1 Z chęcią poznawania i naprawy świata jest jak u dziecka. Kiedy stajemy się dorośli, widzimy, że sprawy nie są takie proste jak nam się wydawały. Nie ma już czarno białych wyborów i wartości, a raczej jesteśmy przecierającymi szlak pionierami, którzy nierzadko sami zmagają się z niezrozumieniem ludzi i świata.
ad. 2 Przecież Will skopiował się i to gdzie się da :) Już w pierwszych momentach uploadował się do internetu. To, że potem widzimy go tylko w bazie, nie znaczy, że go nie ma gdzie indziej. Tam ma swoje super kwantowe komputery, które prawdopodobnie są najszybsze na świecie i dodatkowo tylko dla niego (serwerownie w internecie mają przecież inne zadania i są stosunkowo wolniejsze). Na koniec filmu widzimy jak w ogrodzie przetrwała resztka nanobotów, o których wiemy, że mogą się replikować. To już jest inna forma bytu, już nie tylko w komputerach. To jest właśnie TRANSCENDENCJA.
Ad 1. U ludzi proces dorastania raczej wygląda tak, że w młodości chcą poznawać i naprawiać świat, a potem widzą że sprawy nie są takie proste i ich wizje naprawy mogą się nie sprawdzić. Tutaj Will przeszedł odwrotną drogę i postanowił naprawić świat na siłę, nie licząc się z tym jak ludzie zareagują. Co gorsza albo przecenił swoje możliwości obrony przed nieurchonnym atakiem, albo świadomie doprowadził do upadku całej cywilizacji technicznej. Oba warianty nie za bardzo pasują do zatroskanego naukowca - za to pasują do pyszałkowatego maniaka, który z nikim i niczym się nie liczy.
Ad 2. Jest to jedna z możliwych interpretacji, ale w takim razie czemu te inne kopie nic nie robiły? Jeśli AI miałaby się kopiować tylko po to, żeby mieć backup na wszelki wypadek, to nie wydaje się to szczególnie groźne. Terroryści raczej obawiali się tego, że każda kopia takiej AI będzie działać niezależnie i wtedy zniszczenie ich wszystkich będzie naprawdę niemożliwe.
Opracowanie samoreplikujących nanorobotów jest natomiast o wiele większym zagrożeniem. Gdyby po wpuszczeniu wirusa nanoroboty zamiast się grzecznie wyłączyć, kontynuowały proces powielania, to epilog pokazywałby Ziemię pozbawioną jakiegokolwiek życia. To byłaby dopiero "transcendencja"...
Koles mial ewidentnie kompleks Boga, co jest bardzo malo subtelnie pokazana na wykladzienie chcial go naprawiac ale przerobic na swoj sposob. Nie wiem czemu w filmach zazwyczaj SI ma kompleks Boga albo Edypa, chyba tak najlatwiej.
Ad 2 - nie, to nie jest jedna z możliwych interpretacji tylko rzecz powtarzana wielokrotnie w tym filmie jako pewnik. Jeżeli twierdzisz, że Will siebie nie kopiował to jak wytłumaczysz tą jego armię zombie? I jak wytłumaczysz wyłączenie wszystkiego, od elektrowni po giełdy, po instalacji wirusa?
I nie, nie kopiował się aby zrobić backup bo kto przywróci backupa jeżeli go wyłączą? Kopiując siebie Will zrobił coś na zasadzie internetu - nie ma killswitch'a bo nie ma żadnej konkretnej lokalizacji. Siłą tak naprawdę nie jest zbudowanie twierdzy tylko rozproszenie. Will podłączał ludzi do siebie tworząc społeczeństwo ze zbiorowym umysłem.
Odcięcie terenu nie dałoby nic ponieważ był wgrany w sieć internetową, więc był w wielu miejscach (może nawet wszędzie).
Jest tam gdzie w Medicusie w średniowieczu usuwają wyrostki robaczkowe. Do tego można się dossać a nie do filmu który jest sci-fi a nie dramatem historycznym. Nie ma tam krzty krucjat, wykonywano zabiegi operacyjne, gdzie boczną chorobę leczyć nauką nie czarami potrafią ;-) Jedyne co się zgadza to że Araby jako pierwsi założyli szpitale, nic poza tym.
Ciekaw jestem takiej kwestii czy elektrownie jądrowe można tak natychmiast wyłączyć. Czy to nie skutkuje czymś niebezpiecznym?
Wracając do Willa, Myślę ze jednak nadal był dobrym :"człowiekiem". Po śmierci i "przejściu" do sieci stał się swojego rodzaju Bogiem z takim nadmiarem informacji wiadomo że musiał się zmienić. Jednak nikogo nie zabił, nie ukradł pieniędzy tylko zarobił. Dzisiaj też ludzie którzy znają się na finansach giełdach i inwestycjach mogą zarobić miliardy nic nie produkując i nie wysilając się fizycznie. Will jak by byl złym człowiekiem mógłby to wszystko wysadzić w powietrze, zachwiać wiele systemów gospodarczych itp. Lubie takie filmy to taki madry Terminator. Tylko tam był Skynet, system ten uzyskał samoświadomość i dążył do całkowitego unicestwienia ludzkości.
W elektrowniach atomowych stosowane są pasywne zabezpieczenia, niezależne od zasilania. Dodatkowo są agregaty prądotwórcze, które raczej działają bez komputerów. Znany jest taki przypadek w historii z 2006 roku w Szweckiej elektrowni atomowej EJ Forsmark typu BWR. Doszło tam do takiej awarii i systemy zadziałały. Po 23 minutach, gdy pasywne systemy działały, uruchomiono agregaty i przywrócono obieg wody chłodzącej reaktor. Potem wyłączono reaktor i było ok.
Ja bym się martwił bardziej o ludzi w miastach, np. Nowym Jorku, gdzie przestępczość wybuchła by jak bomba i wielu ludzi by ucierpiało. Tak się stało w 1977 r. - zacytuję: "Podczas wielkiego zaćmienia Nowego Jorku aż 1616 sklepów zostało okradzionych lub zniszczonych. Wybuchło ponad tysiąc pożarów. Aresztowano 3776 osób - to największe masowe aresztowanie w historii Nowego Jorku. Aż zabrakło cel do zamykania ludzi... Straty wyceniono na ok. 300 milionów USD."
Umówmy się, że bez prądu upadłaby współczesna cywilizacja jaką znamy a ludzkość cofnęłaby się do średniowiecza. Dotyczy to również jej liczebności, czyli mielibyśmy do czynienia z małą apokalipsą.
:)
Tak, ale nikt nie mówił że prądu ma nie być całą wieczność. Tego typu komputery mają pełno backupów które leżą sobie odcięte od zasilania nie mówiąc już o połączeniu z internetem.
elektrownie atomowe mozna wylaczyc dosc latwo uzywajac pretow kontrolnych, ktore pochlaniajac neutrony zatrzymuja reakcje lancuchowa co trwa kilka sekund. Prety sa zazwyczaj zamocowane na elektromagnesach i wlasnie w razie awarii zasilania samoczynnie wylaczaja reaktor. Gorzej z calkowitym wychlodzeniem reaktora, bo bez odpowiedniego zapasu chlodziwa moze sie nawet stopic. ogolnie wszystko byloby dobrze gdyby ludzie zostali uprzedzeni o calej akcji.
Dziwi mnie bardzo to, że każdy kto obejrzy film science fiction od razu stara się wyszukać logiki wszystkiego co było w tym filmie ... pragnę zwrócić uwagę na definicję tego gatunku science fiction czyli fantastyka naukowa po PL, jest definiowana na różne sposoby przez różnych ludzi (ja biorę pod uwagę tych co są bardziej powiązani z literaturą bądź filmem).
Może wymienić kilka:
"fantastyka naukowa to zbiór utworów, w których opisane są zdarzenia, postaci, sytuacje lub przedmioty niemożliwe, niespotykane..."
"fantastyka naukowa jest tym, co może się wydarzyć" (może ale nie musi przecież ... )
Jest szereg innych definicji, jednak nie jest to na pewno gatunek, w którym wszystko co jest opisane powinno mieć związek z rzeczywistością i być wytłumaczalne ... nie oglądam (przynajmniej ja) tego typu filmów pod kątem tego co będzie za 200 lat, tylko po to żeby się dobrze bawić itp.
Tyle w temacie !
Pozdrawiam :D
Mnie dziwi, że ludzie tego nie rozumieją.
Fantastyka naukowa może być lepsza i gorsza. Nawet ta najgorsza spełnia definicję fantastyki naukowej. Ale to żadna zasługa.
Jest wiele cech które powinna mieć dobra fantastyka i jedną z nich jest przemyślenie wymyślonego świata tak, żeby był spójny i logiczny.
Jeśli autor tego nie zrobił, to znaczy że był za głupi albo za leniwy, albo uznał swoich odbiorców za głupich. Czy rzeczywiście jest to takie dziwne, że ludzie to wytykają?
film mi sie bardzo podobał ale zgadzam się, było wiele "głupot" a najlepsza i największą jest to według mnie że istota pojmująca wszystko, rozumiejąca i potrafiąca połączyć wszystkie wątki wymyślone - odkryte przez ludzi, nie rozmawiałaby ani nie próbowała zrozumieć rodzaju ludzkiego stałby się czymś więcej a my dla niego bylibyśmy insektami. Chciałby zmienić, zmodernicować świat aby nie był niszczony przez zaraze jaką jest ludzkość. Jeżeli posiadał uczucia (bo tego nie wiadomo - mógł być przywiązany do swojej żony poprzez wspomnienia - ludzie ten problem ciągle mają) to ewentualnie zostawiłby ja przy życiu i to wszystko. Nie byłoby mowy o niczym innym. Myślę że nikt nie mógłby zagrozić ani wyłączyć "tego", tak inteligentne stworzenie by nadpisało śmieszny wirus w ciągu sekundy...
wyobraznia niema granic i wszystko alo to wszystko jest możżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżliwwwe