Droga jaką sci-fi przeszło przez te lata jest imponująco. Od "Metropolis", przez "2001: Odyseję Kosmiczną", "Gwiezdne Wojny", "Star Treka", "Obcego" i "Matrixa" po wybitne dzieło jakie stanowi trylogia "Transformers"... +1 (a niebawem +2). Jak to się stało? No jak, pytam? Ach, pamiętam jeszcze czasy gdy gdy na słowo "science-fiction" mówiło się: "Star Trek!", "Odyseja!", a nawet: "Godzilla!". Tak, to miało sens. Sci-fi było świetnym i bardzo dochodowym gatunkiem, filmy z owego gatunku bardzo często były arcydziełami. Zawsze też miały swój klimat, albo ponury i przygnębiający, albo wielki i imponujący. A potem przyszedł XXI wiek. Myślę, że niektóre filmy sci-fi odnosiły po prostu zbyt wielki sukces wśród dziecięcej widowni. Dzięki filmom sci-fi można było zarabiać na sprzedarzy gadżetów, figurek, kart i jeszcze kilku osobliwych rzeczy, a wraz z XXI wiekiem nadeszło nowe zagrożenie dla kina: rozchichrane nastolatki, zwane teraz "gimbusami", durne i bezmózgie, ze spaczonyn poglądem na cały świat. Ich śmiech, zniekształcony przez debilizm i naturalną mutację jest dla mnie symbolem głupoty, nawiedzającym mnie w koszmarach.
Nadszedł więc XXI wiek, gimbusy niewydarzone, niczym gobliny i orkowie w książkach Tolkiena zalali sale kinowe i z impetem dały początek nowemu gatunkowi: bulshit-fiction (mam nadzieję, że nikt nie wymyślił tego przede mną). I tak powstało Transformers i wiele innych gniotów, komputerowych papek zarabiających tysiące... Nie, miliardy (!) na całym świecie. Myślałem, że bulshit-fiction powoli upada, protoplasta tego gatunku,"Transformers" przestał już robić takie wrażenie. Dzielni krytycy z uporem i niezachwianą odwagą starali się zmiażdżyć ów szatański pomiot, a to co miało być bulshit-fiction zamieniało się w niezłe science-fiction. Myślałem, że Transformers 5 to tylko plotka, a mistrz zła Bay już nie będzie generować kolejnych nieszczęsnych abominacji, skazanych na życie we własnym plugastwie. No i co? Już w tym roku! "Transformers 5: Narodziny nowej durnoty!", "Transformers 5: WIELKA EKSPLOZJA ×5", "Transformers 5: Do 111010100 razy sztuka"! No i bulshit-fiction powraca w wielkim, straszliwym stylu. Oczywiście w 3D.
Chciałbym kiedyś poznać zdrową psychicznie osobę powyżej dwunastego roku życia, która lubi ten film. Bo bie znam takiej.
A ja spotkałem wielu czternastolatków, którzy czekali na ten film z niecierpliwością. O dwunastolatkach nie warto nawet wspominać...
Ja sam jestem niewiele starszy i zapewniam, że niewielu moich rówieśników uważa to za dobry film.
Wątpię czy ktokolwiek sądzi, że to dobry film. Jego fani nie myślą o poziomie filmu, tylko liczą eksplozje i śmieją się z niewybrednych gagów.
No cóż, jako że żyję w środowisku zidiociałych nastolatków to wiem, że niestety są tacy, którzy uważają go za dobry film, ale nie jestem pewny co do ich zdrowia psychicznego
Każdy ma swoje gusta a wyzywanie tych którym się to podoba ze jest coś z nimi nie tak nie jest ok... mi się ten film osobiście podobał, może dlatego że nie patrzyłem tylko i wyłącznie na fabułę ale też to ile akcji było w tym filmie i właśnie akcja dla mnie na plus bo prawie ciągle coś się działo. I na przyszlość nie obrżaj wszystkich jak leci ponieważ każdy może lubić coś innego ;)