Całkiem udane zwieńczenie trylogii z happy-endem, super zwrot akcji w wykonaniu Sentinela Prime, a walki w Chicago to prawdziwy majstersztyk CGI. A widok Cybertrona nad Ziemią - to trzeba zobaczyć! W dwójce mieliśmy dobrego Deceptikona (Jetfire), a tu jeszcze lepiej - złego Autobota! Trochę tylko smuci niewykorzystany potencjał takiego aktora jak Malkovich - powinno być go więcej na ekranie. Do tego najlepszy wstęp ze wszystkich trzech filmów - lądowanie na Księżycu. Oczywiście są też sytuacje wręcz idiotyczne - blondyna przekonująca Megatrona, że Sentinel go zdradzi - no śmiech na sali. Wkurzyła mnie również scena z Czarnobyla - elektrownia wygląda jak przerośnięty barak, a miasto Prypeć jest zbudowane z cegły i wystylizowane na socrealistyczną architekturę lat 50-tych. Bay powinien skonsultować się z fanami STALKERA - oni zrobiliby wszystko jak należy.
"Jakby była Megan" A co pała ci nie stała? ;) Jak dla mnie te wątki z plastikami mogli sobie odpuścić, oczywiście scena jak stoi ze zdziwieniem a za nią wybuchy.
Megan jeszcze jakoś umie grać a do tego jest ładniejsza od tej blondyny. Fajnych lasek w filmach nigdy za dużo, poza tym Megan naprawdę grała a nie tylko była obecna, postać Mikeli nie była wcale plastikowa - przecież umiała naprawiać samochody, świetnie poradziła sobie ze szpiegującym ją robotem (palnik), a jej wypowiedzi wcale nie były takie głupawe (może poza jednym wyjątkiem). Jeśli nadal będzie się rozwijać aktorsko, być może kiedyś ujrzymy ją jako dziewczynę Bonda.