co prawda to prawda, ostatnie 10minut filmu przewijałem po 5 sekund i tylko się zatrzymywałem jak coś ktoś mówił, bo już mi się rzygać chciało od tych efektów.

Bardzo trafna uwaga. Też złapałem się na te efekty i to głównie one przyciągnęły moją uwagę i zachęciły do obejrzenia tego filmu. Efekty są genialne a wyobraźnia grafików i programistów tworzących te sceny jest nieprzeciętna. Ale tak jak wszystko podawane w nadmiarze najnormalniej w świecie się nudzi, powszednieje. I rzeczywiście w miarę upływu czasu w coraz mniejszym stopniu potrafiłem docenić tę pracę niezliczonych zastępów ludzi tworzących te efekty. Po prostu film musi mieć ręce i nogi. Bez odpowiedniego poziomu fabularnego daleko się nie zajedzie. Może to truizm ale tak właśnie jest jeśli chodzi o ten film.
Polecam film District 9 jeśli ktoś to czyta a nie oglądał :-) Jest to dla mnie wzorcowy przykład jak umiejętnie w wyważony sposób wykorzystać efekty specjalne i wpleść je w sensowną fabułę.

Trzeci część jest okropna. Strasznie brakuje muzyki tworzonej prze Linkin Park specjalnie do tego filmu, brakuje dialogów z rodzicami Sam'a a to przecież były najzabawniejsze momenty w poprzednich częściach, no i mi osobiście brakuje Mega Fox ale to moja osobista opinia i prosze mnie za nią nie linczować. Co do efektów specjalnych to też się zgodze, że tutaj to już przesadzili. Akcja niby fajna bo dzieje się dużo tylko, że jest strasznie chaotycznie. Najpierw Czarnobyl, później znowu Chicago, znowu gdześ w biurowcu, potem w mieszkaniu potem jakieś drętwe dialogi. No i od samego początku wszystko jest takie oczywiste. Pierwsza część to przynajmniej wyjaśniała coś na końcu a tu to już nic nie trzeba było wyjaśniać. Ogólnie nie polecam. Chyba, że ktoś ma potrzebe "odchaczyć" sobie obejrzenie całej trylogii - tak jak ja :D

No niestety. Ja jestem fanem kina SF ale pod warunkiem, że film nie uwłacza mojej inteligencji. Problem w tym, że coraz trudniej o dobre kino, nie tylko SF. Cieszy mnie tylko to, że nie poszedłem na tego gniota do kina.