Ten film to porażka. Ilość głupich tekstów i żałosnych żartów jest przytłaczająca. Chodzi mi tu m.in. o takie sceny jak te w których Sam szukał pracy czy o jego zachowanie po zdobyciu tego medalu. W poprzednich częściach humor był na poziomie, ale w tej części to aż brak słów. Kolejna sprawa... Mikaela tak po prostu zostawiłaby Sama, tak? Po tym co razem przeszli byłaby z nim do końca życia. Skoro Megan nie mogła wystąpić w tej części to mogli chociaż nie dawać zastępczyni bo nie wyszło to raczej na dobre. Ta aktorka jest okropna.
Fabuła? Za bardzo naciągana. Jedyne co w tym filmie dobre to muzyka LP.
Dla mnie Transformersy to pierwsza i druga część, natomiast ta... to kupa złomu! Oczywiście da się obejrzeć, ale pół filmu zwyczajnie nudne, potem też bez rewelacji. Zawiodłem się. Oby nie było kolejnej części.
Nie uważam, żeby trzecia część była w jakikolwiek sposób gorsza od dwójki.. Zgadzam się z Twoim spostrzeżeniem jeśli chodzi o humor naprawdę niskich lotów, narzekałam na to przy poprzedniej części.
Transformers to naprawdę dziwna trylogia.. z jednej strony najlepszą częścią jest pierwsza - jest najlepiej wyważona jeśli chodzi o żarty i momenty poważne, ale wizualne i muzycznie wygrywa część numer 3 , która z kolei jest naprawdę głupia, najgłupsza - zdecydowanie i najbardziej przewidywalna.. ;D
"W poprzednich częściach humor był na poziomie"
Szczególnie w dwójce. Are you f**king kidding me?
TF3 jest lepszy od "Zemsty" pod każdym względem, a już szczególnie pod względem humoru. Nie ma tu już ruchających się psów, robotów kopulujących z nogą Megan Fox (ani nogi Megan Fox :P), sikających robotów, pierdzących robotów, podzwaniających jaj Devastatora, najaranej mamuśki, idioty Leo, wkurzających bliźniaków. Dwójkę żeby oglądać ją bez zgrzytania zębami musiałem przyciąć o 20 minut. Z trójką nie ma takiego problemu.
Również scenariusz jest lepszy, a akcje bardziej efektowne (końcowa bitwa w dwójce mocno przynudzała, a za słabe finałowe starcie Michael Bay przepraszał w komentarzu na DVD).
Kolejne częsci oczywiście będą, trójka już zarobiła więcej niż dwójka, a jeszcze nie minął nawet miesiąc od premiery. Paramount już pewno ostrzy zęby na kasę która im wpadnie z kolejnej trylogii.
"Mikaela tak po prostu zostawiłaby Sama, tak? Po tym co razem przeszli byłaby z nim do końca życia."
Ta, jasne. Bo związek na całe życie można oprzeć na tym że się dwa razy razem uciekało przed wielkimi robotami.
"Ta, jasne. Bo związek na całe życie można oprzeć na tym że się dwa razy razem uciekało przed wielkimi robotami."
Za to związek można oprzeć na tym że się kogoś kocha, a druga osoba to odwzajemnia - w przyrodzie nie aż tak często spotykana rzecz, przez wielu ludzi pożądana bardziej niż cokolwiek inne.
Scenariusz dwójki przynajmniej nie kolidował w tak rażący sposób z tym co się wydarzyło w poprzedniej części.
No wg mnie humor w dwójce był zdecydowanie lepszy niż te sceny z trójki, które ja wymieniłem bo to były najgłupsze sceny jakie widziałem. Jeszcze w dodatku jak on do niej podszedł po wyjściu od prezydenta i co to miało być co on zrobił? Niezły podryw, widać, że pusta lala. W dwójce mnie niektóre sceny śmieszyły, a w tej części żadne.
Trójka zarobiła więcej? Nie ma się co dziwić. Zapewne ludzie świrują przy efektach 3D. Ja osobiście nie lubię 3D i mam w dupie efekty. Dla mnie film musi mieć jakąś fabułę, grę aktorską, a tych rzeczy tu brakuje. Szczególnie gra aktorska jest do dupy, zapomniałem o tym wspomnieć. Ale cóż się dziwić kiedy Bay bierze jakąś babę co nigdy nie występowała przed kamerą wcześniej.
"Ta, jasne. Bo związek na całe życie można oprzeć na tym że się dwa razy razem uciekało przed wielkimi robotami."
Bardziej chodziło mi o to, że dwukrotnie uratował jej życie, zresztą kochali się bardzo i nagle ni stąd ni zowąd ona go zostawia. To już lepiej jakby wymyślili, że zginęła. Co z tego, że nie ma nóg Megan skoro są nogi jakiejś czerwonoustej szpetnej baby? To już wolałem Megan.
Poza tym popatrz sobie na ilość oceniających osób w T2 i T3. Nawet jak ci wszyscy co chcą obejrzeć ocenią to nie przebiją poprzedniej części.
T2 i T3 to Terminator 2 i 3. Jak już to TF2 i TF3 :P
Porównaj sobie oceny na IMDB, serwisie światowym, nie jakimś zaściankowym Filmwebie, porównaj sobie oceny na RottenTomatoes. Dwójka dostała złote maliny za najgorszy film, reżyserię i scenariusz, LeBoeuf i Bay przepraszali za ten film, myślisz że trójka zdoła przebić te "osiągnięcia"?
"zresztą kochali się bardzo i nagle ni stąd ni zowąd ona go zostawia"
Widać się aż tak bardzo nie kochali. Szczególnie że przez dwa lata jakie minęły od wydarzeń z jedynki do dwójki nie byli sobie w stanie tego powiedzieć.
"No wg mnie humor w dwójce był zdecydowanie lepszy niż te sceny z trójki"
Cóż, no comment.
"kiedy Bay bierze jakąś babę co nigdy nie występowała przed kamerą wcześniej."
A i tak jest aktorsko nie gorsza niż Megan...
Tak się wykłócasz o ten film, a sam oceniłeś go tylko o jedną ocenę wyżej ode mnie. Nie obchodzi mnie IMDb ani jakieś gówniane maliny. Ale skoro pytasz to tak, myślę, że trójka zdoła przebić te "osiągnięcia". I współczuję poczucia humoru skoro bawi Cię to co było w tej części. Bo ja siedziałem zażenowany i wstydziłem się sam przed sobą że to oglądam. Już normalnie Jackass nie jest bardziej żenujący od tego co szło zobaczyć w tym filmie. Co do Megan to jest 100 razy lepszą aktorką od tej całej Rosie Huntington-Whiteley. W ogóle gra aktorska wszystkich aktorów wyjątkowo zawiodła mniej w tej części. Kolejna żałosna scenka kiedy przychodzi ten starszy typ do Sama i daje pokaz sztuk walki przed Bee. Normalnie ŻENADA!
"Nie obchodzi mnie IMDb ani jakieś gówniane maliny."
Za to obchodzą cię oceny na Filmwebie :)
LOL, no po prostu LOL.
122 tysiące głosujących z całego świata, a na polskim serwisie aż 43 tysiące. To jest dopiero lol. To tak jakby na ogólnoświatowym serwisie głosowali ludzie zaledwie z trzech krajów. I nie obchodzi mnie ile ocen ma dany film, tylko, że trójka ma mniej niż 2. Zarówno na IMDb, jak i FilmWeb. I to o wiele mniej, a to chyba o czymś świadczy. Mniej osób wybrało się do kina, mniej osób nawet ściągnęło z neta bo film ssie pałę.
"Tak się wykłócasz o ten film, a sam oceniłeś go tylko o jedną ocenę wyżej ode mnie."
I z taką oceną jest zdecydowanie wyżej niż dwójka (dla której 5/10 to góra, a i to tylko przez sentyment do transformerów)
"I współczuję poczucia humoru"
o
A ja współczuję każdemu, kogo bawił jumor z TF2 :P
btw - owszem, trójka ma sporo dennego humoru, ale nawet nie w połowie tyle co dwójka.
"a osobiście nie lubię 3D i mam w dupie efekty. "
To masz pecha, bo w tej serii chodzi głownie o efekty :P
"Jedyne co w tym filmie dobre to muzyka LP."
A oceniasz go na 6/10 co oznacza NIEZŁY film, tylko o jeden punkt niżej niż ja go oceniam. 6/10 za samą muzykę? Jak cię w ogóle można poważnie traktować?
Nie za samą muzykę głąbie. Nie napisałem, że filmu nie da się obejrzeć. Potem się trochę rozkręca i stad moja ocena. Co do efektów - skoro Twoimi ulubionymi filmami są takie bez fabuły, a z całą masą efektów specjalnych to współczuję. Wracając do nagród Złotych Malin to są to najgłupsze nagrody jakie kiedykolwiek wymyślono przyznawane przez debili, a Ty się tym sugerujesz... gratuluję.
Btw. Niezły oznacza jak sama nazwa wskazuje, że film nie jest zły, ale dobry też nie.
Jak coś ma kontynuację to oczywiste jest, że najlepiej obejrzeć poprzednie części. Jeszcze nie spotkałem się z filmem którego kolejne części nie byłyby choćby w najmniejszym stopniu ze sobą powiązane.
To obejrzyj XTRO, potem XTRO II, a potem XTRO III. Albo 8mm a potem 8mm II. Przykładów na takie "serie" można by podać o wiele więcej.
To brzmi jak nazwa jakiegoś układu hamulcowego, a nie filmu. Ja tu mówię o filmach, a nie jakimś gównie. Moje przykłady: Matrix, Piła, Oszukać Przeznaczenie, Szybcy i Wściekli, Władca Pierścieni, Harry Potter, Zejście, Transformers, Piraci z Karaibów, Resident Evil, Transporter, Obcy... mam wymieniać dalej? Oczywiście z każdego z tych filmów można obejrzeć np. drugą część nie oglądając pierwszej, ale w każdym z tych filmów jest jakieś powiązanie, choćby malutkie, dlatego warto oglądać po kolei.
Ale ossochozi? Czy ktoś mówi, że serie są zwykle niepowiązane czy coś? Po prostu czasem się robi film, któremu się daje znany tytuł z cyferką 2 mimo braku powiązania z oryginałem tylko po to, żeby lepiej się sprzedał. Mówisz że się nie spotkałeś to masz przykłady. Tyle w temacie.
Nie musisz wiedzieć co działo się wcześniej Chicoony ponieważ ten film nie nawiązuje do swoich poprzedników, ani nawet do komiksowego prequelu.
dzięki, miałem już dość tych dwóch baranów (lostek815 i gieferg) co udają krytyków filmowych i mają się za niewiadomo kogo, ironizując.
W takim razie , wypożyczę :)
Zapytałem, bo jest sporo takich filmów, w których nie trzeba oglądać poprzednich części, żeby załapać co się działo...np Snajper.
Pozdro!!!!
Wiesz, wiele opinii, w tym moja przedstawia trzecią część jako najgorszą z serii, więc jeśli chcesz ją zobaczyć to zobacz również poprzednie. Koszt będzie o wiele mniejszy dla filmów sprzed dwóch i czterech lat, a spójność wątków i sceny akcji o niebo lepsze.
Baran to Ty jesteś :) Tak się składa, że film nawiązuje do poprzedniej części, ale ok... poza tym nawet TurboSpychacz uważa to za najgorszą część. Chcesz tracić kasę na najgorszą część? Już lepiej idź zamiast do kina to do wypożyczalni i obejrzyj sobie pierwszą najlepszą część. Pozdro.
Ciekawe jest, że Fani animowanych serii transformers zaniżają ocenę filmowi. A niedzielni transformatooglądacze nie szukający nielogicznych powiązań z poprzednią częścią dają oceny wyższe. Mi osobiście film się podobał. Efekty w imax Łódź wymiatały. I to chyba jedyne sensowne kino do którego warto chodzić na efekciarskie filmy. Jak ktoś był w silver screenie na dupnym 3d to nic dziwnego że film się nie podobał.
Nawiązując do części 2 to była to zdecydowanie najsłabsza część z całej trylogii. Szczególnie słabe były zdjęcia. Nie dało się wręcz oglądać niektórych ujęć, były mało dokładne, i co tu dużo pisać, zdjęcia ssały.
Jakie zdjęcia? I wybacz, nie kojarzę ani imax ani silver screen. Ja chodzę albo do Cinema City albo do Multikina.
zdjęcia, czyli to czym zajmuje się operator na planie, to, co widzisz na ekranie. Imax to takie Cinema city, tylko, że bardziej wypasione i przystosowane do wyświetlania porządnego 3d. Natomiast silver screen to niemalże to samo co multikino.
Transformers 3 jest o IMHO wiele lepszym filmem niż Transofrmers 2. Żarty też są dosyć denne (no, w większości), ale w przeciwieństwie do poprzedniej części, tym razem nudne, żenujące wprowadzenie trwało w miarę krótko i film w miarę szybko przerodził się w beztroską, radosną nawalankę. Jedyne co mnie razi, to ta dziewucha, której udało się być jeszcze bardziej irytującą niż Megan Fox. Ale nowa dziewczyna Sama pojawia się w tym filmie na tyle rzadko, że można to przeboleć.
Ten film jest najzwyczajniej w świecie bezdennie głupi, żle skonstuowany i nieudolnie opowiedziany. Co z tego że efekty ma perfekcyjne i jest widowiscowy skoro wszystkie sceny wzięte razem nie mają sensu. Nie ma w nim żadnej historii, której moża by się uchwycić.
Pozostawia tylko uczucie straty czasu.
A czy ja powiedziałem, że ma perfekcyjne efekty? Dla mnie cały jest daremny. Nareszcie pojawia się więcej osób o podobnych opiniach :)
W przypadku niektórych filmów, to czy film jest głupi czy nie, nie jest tylko i wyłącznie kwestią gustu, ale możliwych do poddania analizie, wielu czynników wpływających np na dopracowaną, pozbawioną rażących w oczy nieścisłości fabułę.
Dodatkowo dochodzi to tego konstrukcja postaci (zarówno ludzi i robotów), ich zachowanie zbyt często wydaje się irracjonalne. Przeciętnego myślącego widza, pomimo tego, że zdaje sobie sprawę na jaki film się wybrał, takie rzeczy irytują.
Kilka postaci jest kompletnie oderwanych od rzeczywistości, chociażby Dylan Gould. Żaden inteligentny człowiek nie będzie grać w grze, w której nagrodą może być tylko i wyłącznie jego przegrana.
Do tego jeżeli np taki Cameron nie miał problemu z wykrystalizowaniem dobrych i złych postaci - Bay się gubi. Często ci dobrzy zachowują się jak źli i odwrotnie.
Ma technicznie perfekcyjne efekty, które są bez sensu bo nie wywołują żadnych emocji, bo historia nie wywołuje emocji, bo każda jedna scena została odklepana przez scenarzystę, a potem przez reżysera wg jakiegoś popkulturowego schematu. Do tego te sceny zestawione obok siebie nie budują żadnej kontrolowanej przez reżysera całości. Kiepsko i pośpiesznie powiązane ze sobą wątki poskładane z przypadkowych pomysłów wypełniają tylko przewidzaniy czas ekranowy dążąc do jak najszybszego pokazania TEJ WIELKIEJ ROZWAŁKI, która okazuje się chyba najbardziej nużącą częścią filmu. Taka jest moja opinia. W sumie to należy się zgodzić, że film jest denny. To chyba najgorzej wdane 200 mln dol. na produkcję (czy ile tam kosztował ten film...), jakie widziałem w ciągu ostatnich kilku lat.