Michael Bay zachowuje się jak typowy, niewyżyty amerykański nastolatek. Lubi ładne dziewczyny, filmy pełne efektów specjalnych i tandetnego humoru, z którego nikt, oprócz niego, się nie śmieje. Najgorsze jest to, że myśli, że widzowie myślą, że to fajne. Ale to nie jest fajne. Owszem, zawsze chętnie rzucę okiem na efektowną stronę wizualną, ale powinna być ona zastosowana w odpowiednim kontekście, żeby była pełnowartościowa. Nie chcę oglądać filmu z chaotyczną narracją i jeszcze bardziej chaotycznym montażem. Tego nie rekompensują nawet świetne efekty specjalne.
3+/10