Objerzałem efekty, bo film...
Uwielbiam efekty specjalne. Niestety coraz bardziej one powszednieją i to co kiedyś było "woow" teraz nie robi wrażenia. Co gorsze zwykle efekty udają rzeczywistość i człowiek nie zdaje sobie sprawy ile ich jest nawet w "normalnym" filmie czy serialu.
Transformers 3...
Cóż - tradycji stało się zadość. Niesamowite efekty, i płytka jak miska psa mojej sąsiadki fabuła. No, ale przecież o to chodzi. Efektów aż za dużo i można by nimi obdzielić ze 3 efektowne produkcje. No i jak zawsze żal mi, że tacy specjaliści nie pracują nad jakimś ambitnym projektem - bo fajnego s-f obecnie prawie nie ma.
Oczywiście seria ma zagorzałych wielbicieli - niestety ja do nich nie należę. Jestem pełen podziwu dla aktorów jak wytrzymali w czasie swoich kwestii nie wybuchając głośnym śmiechem. Owszem - takie kino na pewno podobało mi się jakieś ćwierć wieku temu. Teraz widzę niesamowite efekty, nadętą muzykę, laskę która wygląda jak by dopiero co wyszła z basenu Hugh Hefnera i ma minę jak by cały dzień jadła parówki (powiem szczerze, że ta pooprzednia już była jakaś sympatyczniejsza...).
Ale laska pasuje to dargetu - wygląda jak z okładki do zeszytu w kratkę dla gimnazjalistów.
Podobało mi się parę nawiązań do klasyki - przede wszystkim do Diuny :)
Mimo najszczerszych chęci nie widzę powiązań z Pocahontas ;)
Film traktuję jako wielki fejerwerk, demo pokazujące aktualne możliwości technologii filmowej. Terminator 1 i 2 miały to coś, nawet efekty w ciekawej oprawie wciąż robią wrażenie. Stawianie na same wizualne bajery sprawi, że taki film za dekadę czy dwie będzie już tylko żanujący w porównaniu do bardziej zaawansowanych technologii jutra.
Dam naciągane 6/10 bo dobra robota speców od efektów. Szkoda, że szłowiek nie jest ciakawy co dalej z bohaterem, co wybierze, czy przeżyje, itd. Człowiek ogląda i tylko myśli "O! To był dobre! Ciekawe co teraz pokażą?" Efekty, efekty, efekty. A środku pustawo.
Ale i tak polecam - fajne efekty :)