Po pierwsze muszę powiedzieć, że odetchnąłem z ulgą. Jestem fanem tej serii i obawiałem się trochę trzeciej części. No bo co? Dwie części za nami, co tu można wymyślić, co wyjdzie wiarygodnie, ciekawie i nie będzie bezsensownym przedłużaniem życia tej serii? Całe szczęście film wyszedł ze wszystkiego obronną ręką, story jest ciekawe i ja je kupuje w 100%. Muzyka jak zwykle urywała dupsko. W obsadzie w zasadzie bez zmian - Shia LaBeaouf to wschodzący młody aktor, któremu wróżę zawrotną karierę. Tutaj oczywiście sprawował się świetnie. Ciekawiło mnie w jaki sposób zostanie wprowadzony wątek zniknięcia Megan i pojawienia się Rosie. Wybrano najbardziej banalną historię, ale to samo sobie obejrzycie. Sama Rosie godnie zastąpiła Megan, imo była jeszcze seksowniejsza, a biorąc pod uwagę, że był to jej debiut przed kamerami, to wypadła naprawdę bardzo dobrze. Do tego ten uroczy brytyjski akcent.
Pisanie o wszelkiego rodzaju efektach, tempie, scenach akcji w filmie jest chyba bez sensu, bo te elementy były oczywiście na najwyższym poziomie. Ja do tego miałem okazję oglądać wszystko w IMAXie, co było swojego rodzaju wisienką na torcie.

Oczywiście, nie musicie być fanami tego typu filmów, ale jeśli podobały Wam się dwie poprzednie części, to ta również Wam się spodoba.

Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i zapewne jeszcze nieraz do tego filmu wrócę. Peace out.