Oglądając Transformers 3 nie mogłem się oprzeć wszechogarniającemu uczuci deja vous. Te same postaci, te same "tajemnice", ten sam bohater zaczynający w każdym odcinku "od nowa" i ten sam scenariusz... Jedynie lalka jest nowa i jeszcze bardziej plastikowa bo przy nadmuchanych usteczkach Rosie Whiteley, nawet Angelina Jolie pewnikiem płoni się niczym dziewica w noc poślubną.
I żeby nie było - całość jest szalenie atrakcyjna wizualnie (włączając w to Rosie ;] ) i napakowana akcją po brzegi, ale jeśli oglądało się poprzednie części to ta zwyczajnie zaczyna nużyć, szczególnie, że trwa ponad dwie godziny.