Bay zaprasza kolejne roboty na naszą planetę aby w jak najbardziej efektowny i malowniczy sposób ją zniszczyli. Niestety, reżyser gubi się w wyważeniu elementów pojawiających się w poprzednich częściach. I tak oto przez połowę filmu prawie nic nie wybucha, a na koniec mamy wielką rozpierduchę. Osobiście wolałbym równomierne dawkowanie akcji przez całe 150min. Brak takiej równowagi można tłumaczyć przekombinowaną drugą częścią i dlatego to fabuła gra pierwsze skrzypce na początku filmu. A jaka jest? Cóż, lepsza niż w 'dwójce' i ma nawet kilka zwrotów akcji, które mogą zadziwić. Szczególnie jeden.
Nowością jest oczywiście Rosie, która zagrała całkiem dobrze (bo przecież nie jej wina, że wcieliła się w kopię Mikaeli i do grania miała niewiele), wyróżniłbym zbliżenie na jej tyłeczek już na samym wstępie. ;) Na dużym ekranie wydawała się być też dużo ładniejsza niż zakładałem. Mimo wszystko to na +.
Nie spodobał mi się brak takich starć jak Bonecrusher - Optimus czy Optimus vs trio Decepticonów. W ogóle ostatnia walka jest żenująca (nie chodzi o efektowność, a to jak się kończy...). Szkoda też, że kilkukrotnie Bay nie pokusił się o coś na miarę pieprznięcia emocjonalnego na podobieństwo finału walki w lesie z "Zemsty..." A ku temu była okazja, oj była...
3D. Jest przyzwoite, ale pełnię możliwości pokazuje dopiero na sam koniec. To trochę za późno.
Reasumując. Można się znudzić na początku, jest parę głupotek fabularnych, parę słabych dowcipów. Jest też jednak to za co kochaliśmy - bądź nienawidziliśmy - jedynkę, więc fani tamtej części mogą zapomnieć o sequelu i wybrać się do kina.
8/10