Dałbym 7/10, ale nie spodobało mi się w jaki sposób rozwiązano kwestię chłopaka, którego Trinity poznała na dworcu autobusowym. Nie ukrywając, liczyłem, że się zwążą albo chociaż zaprzyjaźnią, a on znajdzie przy niej dom i nie będzie już samotny.
Tymczasem stworzono z niego anioła, który dosłownie i w przenośni znika, jak już nie jest w scenariuszu potrzebny. A tak niby zaprzeczał słowami: "dziwna jesteś" na to, jakoby aniołem nie był.
W dodatku ten 100%-towy happy end sprawił, że rzygam tęczą. Źli kapitaliści nie zbudowali galerii handlowej w miejscu parku z powodu małej dziewczynki, która obudziła w nich resztki moralności, a wszyscy się pogodzili i żyli długo i szczęśliwie. No proszę was... tak świat nie działa. Oczywiście od początku wiadomo było, że jest to film z gatunku "bajka dla grzecznych dzieci" i zaskoczony zakończeniem nie byłem, ale jakiś niesmak pozostaje.
Ostatecznie film oceniam na naciągane 6/10.