Próbuję napisać cokolwiek na temat tego filmu na kilka tygodni po jego obejrzeniu, ale praktycznie nic już z niego nie pamiętam. To wiele mówi o tym, jak mało był to film interesujący i niezapadający w pamięć.

Co pamiętam to na pewno fakt, że był on bardzo podobny do oglądanego przeze mnie już jakiś czas temu "Maximum Overdrive", ale tamten podobał mi się nieco bardziej. Od tamtego filmu minęło jednak 11 lat, a jednak różnicy w czasie praktycznie nie widać.

Brak budżetu co jakiś czas daje o sobie znać. Z jednej strony tworzy się całkiem sympatyczny, specyficzny klimat. Ale z drugiej, w filmie gdzie aż prosi się o jakieś ciekawe efekty specjalne z użyciem ciężarówek, tych niewątpliwie brakuje. Dlatego w pewnym czasie całe to widowisko "nieprzyjaznych ciężarówek domokrążców" oglądane z perspektywy "zabunkrowanych" bohaterów, zaczyna poważnie męczyć.

Fabularnie, ten film to niemal kopia "Maximum Overdrive", ale to właśnie realizacja podobała mi się odrobinę bardziej w starszym z tych filmów. Poza tym, nie oszukujmy się - horroru to tu raczej nie ma (za wyjątkiem może kilku scen), bardziej jest to tanie sci-fi. Gra aktorska przywołuje uśmiech na twarzy, niektóre sceny są wyjątkowo absurdalne (np. zabijający zdalnie sterowany samochodzik), a poza tym... naprawdę nie wiem co takiego było w opowiadaniu Kinga, że musiało doczekać się aż dwóch (swoją drogą słabych) ekranizacji.

Moja ocena: 3/10.