Być może ktoś już założył taki temat, ale ja się chciałem zapytać: Nie sądzicie że Jim Carrey jest DUŻO lepszym aktorem dramatycznym niż komediowym? Widziałem z nim kiedyś film, grał takiego człowieka, który stracił pamięć i trafił do pewnej małej wioski. Tam wszyscy wzięli go za miejscowego chłopaka (był do niego podobny), który pojechał na wojnę i został bohaterem wojennym. Wkrótce odzyskuję pamięć i przypomina sobie kim jest. Nagle przyjeżdża po niego policja i oskarża go o bycie komunistom. On oczywiście z komunistami nie ma nic wspólnego. Sąd, wiedząc już że jest niewinny, chce go zrobić w butelkę i kazać mu się przyznać, jednocześnie ułaskawiając go i pokazując światu że aparat władzy jest bezbłędny. Jednak Jim walczy z niesprawiedliwym sądem i wali na koniec taką przemowę, że prawie się popłakałem. Kto pamięta tytuł filmu?