No zakończenie mnie rozczarowało bardzo. Właściwie, to zepsuło całe pozytywne wrażenie budowane podczas filmu. To miał być jakiś wzruszający happy end? Nie rozumiem w ogóle przesłania filmu. Rozumiem, że film jest jak gdyby oddaniem deterministycznego punktu widzenia świata i zatraceniu przezeń uroku, ale to zakończenie tu wygląda jakby wymyślił je uczeń gimnazjum, bo nie miał na nie pomysłu. Zakończenie psuje wszystko i komplikuje film czyniąc go zwyczajnie nieczytelnym.
Nie rozumiem o co Ci chodzi. Rozwlekasz swoją wypowiedź, ale właściwie nic
konkretnego nie podajesz. Dla mnie jest ono sympatyczne i budujące. Po
lekturach szkolnych (Żeromski i spółka) mam dość dzieł kończących się
porażką bohaterów. Czy uważasz, że wszyscy w swoim życiu ponoszą porażkę?
Że każdy w końcu musi upaść. Poza tym, na ,,pocieszenie" można sobie
dopowiedzieć, że Truman pewnie mocno przejedzie się na prawdziwym świecie.
Dlatego, że Truman Show od bardzo dawna jest jednym z moich najbardziej ulubionych filmów, to powiem ci jak ja widzę to zakończenie:
Postaw się w roli Trumana, ma on dwie drogi, którymi może podążyć.
Pierwszą z nich jest zostanie w programie i udawanie, że wszyscy ludzie, którzy go otaczają i go lubią, to nie są aktorzy.
Drugą opcją jest opuszczenie programu i staranie się prowadzić normalnego życia, co z racji tego, że gigantyczna ilość osób ciągle oglądała jego program i wiedziała o nim wszystko byłoby praktycznie niemożliwe.
Truman jest zatem między młotem a kowadłem, przy czym moim zdaniem zostanie w programie byłoby rozsądniejsze.
Jednak Truman odchodzi z programu z jednego powodu - szuka dziewczyny, która kiedyś wystąpiła w jego programie i jest gotów stawić czoła prawdziwemu światu tylko po to, by z nią być.
Film ten pokazuje szkodzące aspekty kapitalizmu i jest moim skromnym zdaniem jedynym filmem (z tych, które jak dotąd obejrzałem), który w dobry sposób pokazuje wpływ zakochania na życie człowieka.