Długo zastanawiałam się nad mysla przewodnią tego filmu. Pierwsza, prosta do spostrzeżenia (dla mnie): telewizja robi show, powoli dochodzi do tego, że tak jak Trumanowi, zabierają życie ludziom. Nie tylko tym, którzybiorą udział w przeróżnych reality show, ale tym, którzy to oglądaja. Zamiast żyć swoim życiem oni żyli życiem Trumana. Nam też telewizja zabiera część życia, Trumanowi prawie całe. ALe dłużej zastanawiając się, tak naprawdę film krytykuje również pewne normy. Truman miał zaplanowane to kogo miał pokochać, gdzie mieszkać, wszystko. Całe życie wymyślone przez innych. A my? Już dzisiaj odciąga się zakochanych od siebie, bo on albo ona nie jest odpowiednia. Norma. Niezmienna według niektórych. Żyjmy tak jak chcemy, bo dojdzie do planowania życia innym.