racja...
carrey pokazał klasę, choć nadal nie uważam go za najlepszego aktora... pomysł na film ciekawy, wykonanie niczego sobie... ogólnie rzecz biorąc b. dobry film, ale bez "wybitności"...

hmmm
bardzo ciekawa fabula, rezyseria i swietny carrey, ktory udowodnil, ze nie jest debilem, ale swietnym aktorem i nalezy go szanowac za to co robi ja go szanuje

hmm...
chciałem tylko zauważyć, że jednym filmem nie udowadnia się swojego geniuszu... a w moich oczach nadal pozostanie "debile", w końc role popaprańców w głupkowatych komediach grywał b. często. ale kto wie, możekiedyś dorośnie do prawdziwego kina - truman to coś, na kształt uwertury... taką mam nadzieję...

ja tez mam taka nadziej, ale...
to nie zmienia faktu, ze zyc za cos musi, a robi cos co wychodzi mu najlepiej, wg mnie najwiekszymi geniuszami sa de niro i pacino, ale nie zagrali by debila bo tego nie potrafia, pytanie tylko czy carrey zagra morderca, slepego, itd

oj, nie...
nie porównujmy tu de niro - msitrza kameleona - do carreya...
debili grać umie, racja, ale czy to taka super umiejętność? poczekamy, zobaczymy, może coś jeszcze pokażę... the end!

poczekamy
poczekamy poczekamy a ja mam wrazenie, ze moje bedzie na wierzchu finito

o nie...
albo kończymy bez takich tekstów, albo ciągniemy to dalej...
nieważne czyje będzie na wierzchu...

to na razie odpocznijmy
dla mnie to jest wazne czyje bedzie na wierzchu, bo ja musze byc gora

no to nie ma tak łatwo...
ja mam tak samo, zatem nie odpuszczę...
ale chyba doszlismy do jakiegoś porozumienia? więc wspólne na wierzchu... zresztą nie mamy się o kogo kłocić, tylko o carreya?
finito!!!

finito i basta
nie klocmy sie o carreya a poza tym bedzie spokoj na filmwebie bo ja jutro wyjezdzam i chyba nie bede zaklocal porzadku baj baj

re:
Czy czasem nie mylisz aktora z rolą, którą gra...? to bardzo powszechny błąd. To że ktoś gra debila, głupka itd. nie znaczy że nim jest. Poza tym jednym filmem można udowodnić swój geniusz.
Nie wiem czy w ustach 16latka słowa "może kiedyś dorośnie do prawdziwego kina" brzmią poważnie....

siedemnastolatka...
a ty co? doświadczony krytyk się znalazł...
nie mam zamiaru z toba dyskutować, bo mam nie miłe wspomnienia z tym związane, ty nawet nie czytasz tego co piszę, tylko krytykujesz... i jedną rolą nie można potwierdzić geniuszu! a jeśli nawet, to nie będzie to rola w trumanie... o! a mówiąc, że jest głupkiem miąłem na myśli postaci w jakie się wciela...

i tyle
finito staruszko...

rE:
Jednym filmem można pokazać, że sie umie grać dobre role, a nie udowodnić "swój geniusz"
BTW nie wiem czy ten komentaż brzmi poważnie w ustach kogos kto lubi mortal kombat

update
poprzedni komentarz dotyczył oczywiście uzytkownika "ola"
przepraszam za nieścisłości

re:
hmm no geniusz może rzeczywiście nie, ale to już kwestia pojęć a nie zdolności.
Nie rozumiem Twojej uwagi a propos Mortal Kombat....
To nie jest jedyny film, który lubię, zatem nie jest to silny argument, a raczej czepianie się.

geniusz
jakiego znowu pojęcia - na geniusz składa się praca - na jej jakoś z kolei składa się talent i trud. Proste. On tez pewnie jakiś w to trud wkłada ale nie jest to trud jaki wkładają inni np. de niro, pacino itp.

Co do mortala to po prostu ten film jakos nie psaowal mi do listu i zaciekawiło mnie jak ktoś mówiący o geniuszu , trudzie pracy aktorskeij itp. lubi taki film - jaki to chyba sama wiesz

re:
no cóż...z Twoim pojęciem geniuszu nie mogę się zgodzić.
Kończąc dyskusję uważam że Carrey jest dobrym, jeśli nie bardzo dobrym aktorem co potwierdził grą w Truman Show;

jeśli chodzi o moje preferencje to dodaj jeszcze Showgirls , Ogniem i Mieczem i Szkołę uwodzenia do tej listy. Tuż obok Mechanicznej Pomarańczy...

a jednak
nie podałaś żadnego argumentu, który by świadczył o tym, że jest taki dobry - fakt, ten film mu wyszedł nie najgorzej. Ale jeden jedyny film nie podkreśla jego talentu. Powiedz mi czemu nie zaproponowano mu więcej takich (lub lepszych) ról po poazaniu "szczytu swoich mozliwości".


szukałem jeszcze ace'a vantury