O Jarmuschu powiedziała mi koleżanka. Jej zachwyt zaczął ciągnąć mnie w kierunku rezysera, a keidy natrafiła się okazja (czyli niedawno), powędrowałam do kina na jeden z jego filmów. Wybrałam "Truposza" z dwóch powodów:
1) Wysoka ocena
2) Johnny Depp
3) opinia jednego z użytkowników.
I rzeczywiście, filmy tego rezysera są niesamowicie specyficzne i oderwane od twórczości amerykańskiej. Kino amerykańskie charakteryzuje, moim zdaniem, mnóstwo słów. Bla, bla, bla, dużo się mówi. Ja akurat to lubię, ale wiadomo - nie każdy. Tutaj czegoś takiego nie znajdziemy. Dialogi zostały okrojone do minimum. Czarno- biała konwencja w mojej opinii jest jak nabardziej trafiona. Do tego ciągle "odgrzewany", ale bardzo dobry gitarowy kawałek. Robi wrażenie zwłaszcza za pierwszym razem. Początek filmu ukazuje już znakomite aktorstwo Johnny'ego Deppa, na którym spoczął ciężar utrzymania całej produkcji w ryzach. Udało się. Ponownie ukazuje, że jego największym atutem jest świetnie rozbudowana mimika.
Dziś już nie pamiętam wiele z seansu, co nie zmienia faktu, że tuż po nim uznałam "Truposza" za dzielo udane. I dobrze. Bo w filmach Jarmuscha chyba nie jest najważniejsza forma, tylko to, co z niej wyniesiemy jako własne przemyślenia.
8/10
faktycznie filmy Jarmuscha sa niesamowicie specyficzne. widziałam ich dopiero kilka ale bardzo cenię go już jako reżysera i twórcę.
co do Truposza - mnie całkowicie zachwyciły zdjęcia. Ujęcie w którym William leży obok martwej sarny było po prostu wspaniałe. Oczywiście to, że były one czarno-białe wpłynęło bardzo pozytywnie na całość. No i faktycznie - Depp też tutaj pokazał co potrafi. niejednoktornie udowadnial nam, że jest świetnym aktorem, ale w tego typu filmie go jeszcze nie widziałam.
jeśli podobał się Tobie "Truposz" to polecam tez "Kawę i papierosy" równiez Jarmuscha. film jest również czarno-biały, znajdziesz w nim podobne trochę poczucie humoru, równiez nei jest on 'przegadany' a poza tym świetnie zagrała swoją rolę Cate Blanchett:)
"Truposz" ode mnie ma 10/10 i miejsce w ulubionych.