Musi się znaleźć dla Jarmusha specjalne miejsce w piekle za zmarnowanie takiej obsady. Jak można zebrać do kupy tak utalentowanych aktorów i na koniec wypuścić takie gówno?
I ja wszystko rozumiem - autoparodia, krytyka współczesnego społeczeństwa, pastisz kina klasy B, pochylenie się nad współczesnym światem zmierzającym do zagałady. Wszystko jasne - aż za jasne, czy wręcz prostackie.
Niestety, bo Jarmusch zwykle fenomenalnie radził sobie z balansowaniem na granicy pomiędzy genialnym klimatem a kiczem i nudą. Kawa i papierosy, Noc na ziemi, Tylko kochankowie przeżyją - tego się nawet nie ogląda tylko sączy delikatnie, są tak kapitalnie pomyślane. Tam też nie zawsze jest jakakolwiek fabuła, ale sama atmosfera urzeka. Tu nie ma nic - to jest totalny gniot. Rozumiem, gdzie był zamysł w tym całym szaleństwie, ale niestety - nie wyszło
Zgadzam się z Tobą. Do obejrzenia filmu zachęciła mnie jego mocna obsada, niemniej emocje były jak na grzybach. Bardzo mnie wymęczył, ciężko było mi dotrwać do końca.
Przepraszam bardzo ale na grzybach to przynajmniej są emocje, zwłaszcza jak się komuś podpie...li rydza sprzed nosa :D
W tym filmie też towarzyszyły mi emocje, głównie negatywne.