ode mnie punktacja jak w temacie. Klimat filmu oczywiście nieporównywalny z żadnym obecnym filmem. Ciekawa fabuła, bardzo dobrze zagrane postaci. Alida Valii swoim oddaniem do Hareego potrafi urzec każdego, i tak też się ze mną stało. Cieszyłem się za każdym razem kiedy pojawiłą się na planie. Cotten zagrał równie dobrze, choć denerwowało mnie jego prostackie pijaństwo :)) Błędem byłoby nie wspomnieć o wspaniałym Orsonie Wellesie, którego gra, choć niedługa była wspaniała.
Największy błąd filmu - jego muzyka, można po prostu zwariować od jej kiczu
czy ta muzyka jest kiczowata? kwestia gustu
niewątpliwie i ona zapisała się w historii kina, może właśnie swoją "kiczowatośćią" :)
mnie osobiścię muzyka się podoba, ale może to być wynikiem tego że jest tak nierozłącznie związana z tym wspaniałym filmem
w rzeczy samej, owa muzyka bedzie się kojarzyć mnie najbardziej własnie z tym filmem
Muzyka kicz? Niektórzy to maja pojecie:)). Muzyka na cytrze, skomponowana przez Antona Karrasa do tego filmu, dostała Oscara w 1950 roku i jest uznawana za jedną z najlepszych ścieżek dżw. w historii kina. Oddaje charakter i nastrój tego miejsca i czasu, tym bardziej, że film był amerykański i dla amerykańskiej publiki, a miał miejsce w egzotycznym dla niej miejscu: Europie środkowej zaraz po II wojnie. Karras był grajkiem i kompozytorem, którego przypadkiem odkrył reżyser Reed w jakimś barze w Wiedniu, kiedy grał na cytrze. Reszta to historia i klasyka. W opinii wielu film ten zawiera jeden z najlepszych fragmentów dialogu filmowego: "Pokój i demokracja? Przereklamowane. Popatrz na Szwajcarię - stulecia demokracji i pokoju, a potrafili wymyslić tylko zegara z kukułką. A renesansowe Włochy Medicich - kłębowisko intryg, politycznej niestablinosci oraz wojen, a wyprodukowali Leonarda i Michała Anioła."