Jestem w trakcie ogladania film nawet spoko ale za muzyke powinni zabic... musze przerywac ogladanie co 15-20 minut bo z mandolinka (chyba) nie wyrabiam poprostu porazka :/
Z ust mi to wyjąłeś. Film doskonały, zdjęcia obezwładniające, nocny Wiedeń przepiękny, ale ta muzyka... Boże... tak mi nie pasuje do tego filmu, tak bardzo ją "słyszę" (a to źle, jeśli się tak muzyka wybija).
No, nie mogę nie kochać tego filmu, ale ta muza:/
Zgadzam sie, ta muzyka absolutnie nie pasuje mi do suspensu. Chwala rezyserowi za to, iz w scenie gdy Harry ucieka kanalami nie ma juz podkladu muzycznego :] Ale trzeba przyznac, ze melodia wpada w ucho, niedawno uslyszalem ja w znakomitej niemieckiej komedii "But Manitou", a sciezka dzwiekowa z "Harry Lime Theme" osiagnela po premierze filmu wielki sukces.
Przy okazji, grajacy instrument to nie mandolina, lecz cytra.
Nie zgadzam się. Muzyka może wydawać się z początku nieco denerwująca, ale ja nie mogę sobie wyobrazić Trzeciego człowieka bez niej. Idealnie pasuje do klimatu filmu i postaci Hary'ego Lime'a.
ta mandolina czy tam cytra(jak wolicie, dla mnie to to samo gówno)wogóle tu nie pasuje, okej muza by pasowala gdyby akcja filmu toczyła się w powojennych Atenach ale nie w Wiedniu tu przydał by się raczej jakis obój,no cóż mogło byc arcydzieło a jest poprostu dobry film.
jak to mogło być?
jest!
a muzyka jest i-de-al-na moim skromnym zdaniem
te ciemne wiedeńskie zaułki - wybornie do nich pasuje
Muzyka kicz? Niektórzy to maja pojecie:)). Muzyka na cytrze, skomponowana przez Antona Karrasa do tego filmu, dostała Oscara w 1950 roku i jest uznawana za jedną z najlepszych ścieżek dżw. w historii kina. Oddaje charakter i nastrój tego miejsca i czasu, tym bardziej, że film był amerykański i dla amerykańskiej publiki, a miał miejsce w egzotycznym dla niej miejscu: Europie środkowej zaraz po II wojnie. Karras był grajkiem i kompozytorem, którego przypadkiem odkrył reżyser Reed w jakimś barze w Wiedniu, kiedy grał na cytrze. Reszta to historia i klasyka. W opinii wielu film ten zawiera jeden z najlepszych fragmentów dialogu filmowego: "Pokój i demokracja? Przereklamowane. Popatrz na Szwajcarię - stulecia demokracji i pokoju, a potrafili wymyslić tylko zegara z kukułką. A renesansowe Włochy Medicich - kłębowisko intryg, politycznej niestablinosci oraz wojen, a wyprodukowali Leonarda i Michała Anioła."
no nareszcie ktoś, komu nie wystarczą patetyczne, johnowilliamsopodobne ścieżki dźwiękowe; pojawia się coś nieco innego i od razu się nie podoba; a wyjątkowa muzyka Karasa wspaniale dopełnia ten wyjątkowy film, który niewiele ma wspólnego z hitchcockowskim suspensem (jak zdaje się niektórzy chcieliby go widzieć); jeśli ktoś ogląda Trzeciego człowieka oczekując typowego kryminału to raczej srodze się zawiedzie;
P.S. Gwoli ścisłości - ten cytat, to szedł odwrotnie :)
Karas nie dostal Oscara, co wiecej, nigdy nie byl nominowany do tej nagrody. Tak naprawde jest znany jako tworca jednego przeboju ''third man theme'' powstalego 20 lat przed nakreceniem filmu.
Jeśli ktoś wychował się na rapie, a co najwyżej na gitarze elektrycznej (nie ujmując gitarze), to nawet nie dziwię się tak autorytarnym, negatywnym wypowiedziom, bo nie wie, ze nie wie co mówi.
Za to pani Justyna (?) wcale się autorytarnie i negatywnie nie wypowiedziała, wkładając wszystkich do worka z napisem "miłośnicy rapu, a co najwyżej rocka, nie wiedzący, co mówią (biedaczki)". Gratuluję przenikliwości psychologicznej i umiejętności logicznego wyciągania wniosków :/
Dodam, że nie mam nic przeciwko cytrze, tym bardziej, że ponoć pochodzi z rejonów, hm, germańskich, ale jako podkład do filmu bardziej pasowałaby mi muzyka innych instrumentów, np. takich skrzypiec. Coś jest na rzeczy, że tak kłuje w uszy sporo osób - zazwyczaj doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa tworzy z obrazem harmonijną całość. Oczywiście, każdy ma swój gust i mogą się znaleźć wielbiciele tej właśnie cytry w Trzecim człowieku, ale nie wypada pisać w podobny sposób (tj. zaraz podejrzewając o znajomość raptem rapu czy rocka) o innych, którym ona przeszkadza.
Szczerze nie znam się na instrumentach (sic! co to jest w ogóle ta cytra ? ;d ), jednakże innej ścieżki dźwiękowej nie wyobrażam sobie w tym filmie!
Muzyka ironicznie komentuje postać Lime'a i jako taka jest znakomita. "Zwykły", temat czarnego charakteru zubożyłby ten film.
Mnie wybijała z rytmu oglądania. Serio. Bardzo ją słyszałam, czego niespecjalnie lubię doświadczać, chyba, że powala swoim pięknem na kolana, co raczej nie zdarza się często, wśród chłamiastej pompy Hollywoodu. Ale ta wybijała się dla mnie negatywnie - nie mówię, że innym ma się nie podobać, ale mnie samą denerwowała.
Wybija się? W sumie jest to dość spokojny temat.
PS. Ja akurat lubię jak muzyka w filmie huczy, a Williamsa kocham miłością najczystszą.
Myślę, że film Reeda wiele by stracił bez fantastycznej muzyki Karasa, która jest moim zdaniem jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) w historii kina - wiąże się z postacią Harry` ego Lime` a, podkreśla nastrój tajemnicy, jaką owiany jest bohater i świetnie współgra z atmosferą mrocznego wiedeńskiego świata.
Szczerz mówiąc, nijak nie widzę podkreślania nastroju tajemnicy w "plumkaniu", ani mi to pasuje do mrocznych, przepięknych zdjęć Wiednia, ale każdy ma swoją wizję :) Mnie nie pasuje i tyle.
Muzyka to jeden z najlepszych elementów tego filmu! To wcale nie ma być mroczny thriller tylko traktowałbym to jako świetną intrygę opowiedzianą w lekkim stylu i ta muzyka podkreśla właśnie "lekkość" tego filmu.
W czołówce filmu wydaje się znakomita, w środku zaczyna nużyć, ale po obejrzeniu zostaje w pamięci jako
coś świeżego i oryginalnego (dziwne, przecież ten film ma już około 60 lat). Dziwię się, że tak wielu razi i
denerwuje biorąc pod uwagę krzykliwe czasy, w których przyszło nam żyć i fakt, że większość ludzi spędza
połowę życia słuchając na pełen regulator (aby zagłuszyć dzwięki środków lokomocji) muzyki przez słuchawki
Muzyka bardzo dobra!! Właśnie na tym polega jej wyjątkowość, że dosyć poważną akcję komentuje muzyka lekka, zagrana z pasją i werwą, nadająca filmowi lekkości i wdzięku. Czy zawsze musi być schemat - poważny film i mroczna, zagrana z przepychem muzyka?
oczywiscie ze nie musi byc schemat poważny film i mroczna, zagrana z przepychem muzyka.obejrzalem moze z 3min tego filmu i gdybym nie wiedzial jaki i o czym bedzie to film to bym powiedzial ze to komedia.na razie mnie denerwuje ale wracam do filmu..
Uważam że muzyka to jeden z zalet filmu. Nie jest ona schematyczna - to tak jak narzekać w dzisiejszych czasach że film akcji bez Hansa Zimmera tp nie to, ale robi swoje. Jest efektywna, z dawką humoru i fantastyczną atmosferą.
Świetna muzyka, nierozłączna część tego dzieła. Bez tej ścieżki dźwiękowej nie byłoby 10 z mojej strony. Nie lubie patetycznej muzyki. A muzyka ogółem, jest dla mnie w kinie bardzo istotna. Napewno, jak dla mnie, TOP motywów muzycznych w historii kina.