to właśnie muzyka, grana na zitharze, jest genialna i tworzy klimat, który czyni ten obraz niepowtarzalnym. tak jak muzyka Younga w filmie "Dead Man" Jarmusha...
jak dla mnie muzyka to był kompletny dramat. To zasrane, hawajskie ukulele całkowicie psuło klimat tego bardzo dobrego filmu. No, jak można takie rytmy załączać do tak mrocznego filmu ?!
Po pierwsze, ten instrument to ani 'hawajskie ukulele', ani też żadna 'zithara', tylko Cytra, instrument znany jeszcze ze średniowiecza, pochodzący z terenów Niemiec i Austrii. To brzmienie, jakże pasujące do realiów Wiednia, kojarzy się także z sentymentem do dawnego (tj. przedwojennego) miasta, które tak bardzo się zmieniło, oraz czasów, które nigdy nie wrócą.
Poza tym, jakby nie patrzeć, w latach 30 była moda na różne instrumenty typu banjo, mandolina... Muzyka w tym filmie kojarzy mi się z wieloma przedwojennymi kawałkami, m.in. Django Reinhardta, które również wykorzystane zostały w grze 'Mafia'. Uważam, że jest rewelacyjna.
zither=cytra
Mnie nie przekonuje cała ścieżka dźwiękowa na taką modłę. Mogły być pewne elementy w pierwszej połowie filmu, ale później już zdecydowanie nie pasowała do ogólnego klimatu.
Muzyka była dobra ale źle dopasowana, zawsze była podobna czy to akcja czy spokojna rozmowa, czy smutek czy humor, były tylko momentami niższe tony. Za to obniżyłem ocene filmu do 9/10
Przed chwilą obejrzałem film i też zwróciłem uwagę na muzykę. Na początku, tzn. przy napisach początkowych, wydawała mi się bardzo ciekawa i przyjemna. Niestety później okazało się, że to jednak nie moja bajka. Nie pasowała szczególnie do mroczniejszych części filmu, na początku owszem... chociaż gdy w grę wchodzi morderstwo też zbytnio nie pasuje jak na mój gust. Melodia z tej cytry jak dla mnie pasuje raczej do filmów o spokojnym charakterze, tudzież komedii. Dlatego moim zdaniem psuje cały klimat filmu, gdyby melodia bardziej budowała napięcie może ocena byłaby wyższa, a tak to niestety raczej popsuła mi całą przyjemność oglądania.
Również uważam że muzyka psuła klimat filmu. Owszem - ciekawie kontrastowała z różnymi scenami, ale klimat mroczności zepsuty. Na początku jeszcze było przyjemnie lecz im dalej, tym bardziej stawało się to irytujące.
A mi muzyka się całkowicie wpasowała, przylgnęła do tego filmu i słyszałam ją jeszcze po zakończeniu filmu. Muzyka tu buduje napięcie, raz jest cichsza, raz uderza głośniej, jest niespokojna, drażni zmysły i przez to ożywia klimat. Odzwierciedla też emocje bohaterów. Odcina się od tych poważnych, pełnych 'grozy' scieżek jakie zwykle się słyszy przy filmach noir.
film świetny, ale muzyka... to jakaś katastrofa - absolutnie pokiereszowała klimat
Dla mnie, mroczny to ten film może i był pół wieku temu, ale teraz, to pierwszorzędna komedia, więc ta muzyka jest idealna.