Spodziewałem się czegoś słabego, ale to co zobaczyłem i tak bardzo mnie zaskoczyło. Sceny żywcem wyjęte z serii Resident Evil po prostu nie pasują do filmu kostiumowego, podobnie jak sama Milla Jovovich też tu nie pasuje. Ja rozumiem, że Anderson daje żonie zarobić i wciska ją gdzie się da, ale są chyba jakieś granice. Reszta obsady też wypada nadzwyczaj marnie. Sceny, które miały być zabawne są żenujące. Trudno jest wytrzymać na tym filmie do końca. Nawet lubię tego reżysera, bardzo mi się podobały jego Mortal Kombat i Event Horizon, pierwszy Resident też był niezły. Tego rodzaju filmy potrafi kręcić jak należy i chyba tego właśnie powinien się trzymać.
PS. Fajny ten Cziken u Ciebie w avatarze :-) Pozdrawiam!