Niezbyt przepadam za filmami katastroficznymi. A to dlatego, że mimo ciekawej tematyki w 90% powstają produkcje skrajnie banalne, nierealistyczne i przeładowane patosem. Dlatego miałem w stosunku do "Tres Dias" spore oczekiwania. Niestety, zawiodłem się. Gdyby nie ten meteoryt i perspektywa zbliżającego się końca to byłby zwykły, dość słaby thriller (z tym, że z ładnymi zdjęciami). Mamy tu mordercę, który nie mając nic do stracenia dalej chce krzywdzić ludzi i faceta, który próbuje chronić przed nim swoją rodzinę za wszelką cenę (choć ja bym tam takiego "obrońcy" nie chciał, sam momentami zachowywał się jak psychopata). W dodatku te dzieci... Spostrzegawcze to one nie były. W dodatku finał jest przewidywalny (i nie chodzi mi tu o upadek meteorytu) i wcale nie odbiega bardzo od krytykowanych tutaj Hollywoodzkich rozwiązań.
Z oceną waham się między 5 a 6, ale ostatecznie dam chyba 6. Ze względu na naprawdę ładne zdjęcia, brak happy endu oraz to, że mimo wszystko pozytywnie wyróżnia się pośród filmów katastroficznych.
PS: Jeśli chodzi o "Psychologię katastrofy" (nawiązując do tytułu recenzji) to polecam "Dzień Zagłady". Jeśli przymknię się oko na patos to jest to całkiem niezły film o Końcu.