Czy Tully to urojenie czy prawdziwa postać? Zglupialam pod koniec filmu, gdy pytają męża o nazwisko panieńskie matki A ten odpowiada tully. Ktoś pomoże?
Też rozważałam taką opcję, ale jak w takim razie wyjaśnicie to, że o obecności "nocnej niani" mówią i mąż i brat i bratowa?
Wydaję mi się, że ktoś taki jak "nocna niania" istnieje. Poruszenie jej tematu przez brata daje "impuls" do stworzenia jej, w głowie matki. Tak naprawdę to Marlo nigdy nie zatrudniła nikogo do pomocy.
Brat na przyjęciu jest zdziwiony, kiedy Drew mówi, że zdecydowali się zatrudnić dziewczynę. A przecież to on miał jej płacić, więc powinien o tym wiedzieć już wcześniej.
Ha! To nie wyłapałam zdziwienia brata - za to zakodowałam, że panowie gadają o niej, czyli tak, jakby była. a, że sama instytucja "nocnej niani" jest, to nic dziwnego :-)
Bardziej śmieszne, a raczej niedorzeczne jest, że mąż nawet "niani" nie widział! Obca osoba niby przebywa nocami w ich domu i opiekuje się ich dzieckiem, a on nawet z głupiej ciekawości nie porzuca choć na moment gierki, by zejść zobaczyć kto to? A przecież widzimy scenę, gdy ze starszą córką odrabia lekcje. Więc taka bezinteresowność jest przedziwna. Dla mnie to babol twórców...
PS. Co do zdziwienia brata było całkiem inaczej - odpowiedział "to dobrze" i dyskusja się kończy.
Marlo nigdy nie zatrudniła nikogo do pomocy - nieprawda - mąż mówi o zatrudnionej nocnej niani już po wypadku w szpitalu w trakcie wywiadu i wypełniania dokumentów - jest więc to imo największy bezsens scenariusza - skoro nocna niania istniała w ich życiu, skąd to wyczerpanie?
Mówi że zatrudnili nianie, ale on jej chyba ani raz nie widział. Mówi tak, bo Marlo mu o tym powiedziała. Wszystkie opowieści o Tully dotarły do niego z ust Marlo. Mąż zbytnio zaangażowany w życie rodzinne nie był. Ciupał na gierce, ani raz nie zszedł zobaczyć kto przyszedł do córki.
Tully to projekcja głównej bohaterki na temat jej samej - coś w rodzaju ożywionego wspomnienia młodszej, ładniejszej, sprawniejszej, pełnej energii, z głową pełną marzeń i ciekawostek o świecie, a także jeszcze atrakcyjnej (scena w sypialni z mężem jest z perspektywy finałowego plot twistu wprost genialna) dziewczyny, która ma dopiero wszystko przed sobą, chce się uczyć języków (bo jeszcze nie wie tego, co starsza, że nie wyjdzie nawet poza znajomość "Dzień dobry"), na wszystkim się zna, łapie kilka srok za ogon, ma własne zainteresowania i wzbudza zainteresowanie innych. Jej entuzjazm jest zaraźliwy, ale i lekko pretensjonalny, bezwstydny i nieracjonalny - ma wszystkie cechy młodości. To symbol wszystkiego, co wydaje jej się, że utraciła - ideał, którym chciała pozostać i z którym musiała się skonfrontować, aby odnaleźć się na nowo w chaosie obecnego życia, żeby znaleźć siłę do ponownego wzięcia się z nim za bary, odzyskania kontroli i tak dalej. Niani nikt nie widział - mąż i tak pozostawał ślepy na większość tego, co działo się w domu, dodatkowo zagłuszając się słuchawkami z grą, a znajomi uwierzyli bohaterce na słowo, brat dopiero na przyjęciu dowiedział się o tym, że jakaś niania jednak jest, a tematu finansów ze szwagrem nie poruszał, bo od samego początku rozmawiał o tym tylko ze swoją siostrą i zapewne z nią planował się później rozmówić.
Niani nikt nie widział -dlaczego więc mówi o nocnej niani, która pomaga jego żonie w trakcie rozmowy z pielęgniarką w szpitalu?
Bo uwierzył żonie, gdy powiedziała mu, że zatrudniła kogoś do pomocy. Jedyne informacje, jakie mąż ma na temat nocnej niani, pochodzą od głównej bohaterki. On nie pofatygował się ani razu na dół, żeby w ogóle zajrzeć do dziecka i żony - widzieliśmy zresztą na ekranie w przynajmniej kilku scenach, że w nocy wyłącznie grał lub spał. Nie mógł więc zweryfikować, czy to prawda. Gdyby niania istniała, ich rozmowa po scenie z przebierankami też wyglądałaby inaczej i nie sprowadzałaby się raczej wyłącznie do komentarza "tamta noc była wow" z jego strony.
Poza tym to właśnie ta scena rozmowy z pielęgniarką, w której mąż ujawnia nazwisko panieńskie żony, wykłada interpretację całego filmu dosłownie na stół - jak po tym można jeszcze myśleć, że zbieżność jest przypadkowa?
Nie mówię, że jest przypadkowa - bo zamysł jest jasny - mówię tylko, że to jedno zdanie wypowiedziane do pani doktor, rozwaliło scenariusz - nie wierzę, że mąż nie zauważyłby BRAKU nocnej niani. I tyle.
A co on właściwie zauważał? Potrafił wejść do domu i rzucić żartem o mrożonej pizzy, Nie zorientował się nawet, że żona jest skrajnie wycieńczona. Złożył właściwie na koniec obszerną samokrytykę. Tu akurat bardzo ciekawie rozmijają się zapatrywania co do prawdopodobieństwa tej sytuacji u kobiet i mężczyzn - na filmwebie w każdym razie dominują te pierwsze, zgodnie twierdzące, że to dla drugiej płci typowe, oraz drudzy - często twierdzący, że tak ślepy mąż po prostu w przyrodzie nie występuje.
To dlatego dałeś 4? Pytam z czystej ciekawości.
Tak, jak w moim komentarzu do oceny - gdyby nie to, dałbym 6. Tully nie zrobił/zrobiła? na mnie wielkiego wrażenia, a ten twist of jest już w kinie ograny i znany z duuuuużo lepszych produkcji (Fight Club na ten przykład)
albo w nieco innym, podobnym wydaniu w Innych czy Szóstym Zmyśle, czy ostatnio w Hidden z 2015. Poza tym mierził mnie feministyczno-szowinistyczny wydźwięk tego filmu.
A Ty zdajesz sobie sprawę, że nie każdy obejrzał filmy, których tytuły tak ochoczo podałeś, popisując się swoją znajomością kinematografii. A teraz przeglądając forum pod filmem Tully dostaje od Ciebie taką porcję "delikatnych" spojlerów. Chyba takich rzeczy się nie robi, ale może się mylę.
Po pierwsze, w tytule posta jest ostrzeżenie, że to temat ze spojlerami. Ergo - jeśli wchodzisz, to miej pretensje do siebie.
Po drugie, nic mnie nie obchodzi, jakie filmy obejrzałeś, a jakich nie.
Obejrzałem wszystkie filmy, których tytuły wymieniłeś. Ostrzeżenie dotyczy jedynie filmu pod którym toczy się dyskusja, to chyba logiczne? Jeśli chodzi o filmy z tak mocnym elementem zaskoczenia, to się po prostu o nich nie mówi, nie mając pewności, że wszyscy dookoła go obejrzeli. Przynajmniej ja taką zasadę stosuję i Tobie również polecam, chyba, że Cię nie obchodzą nawet Twoi właśni znajomi.