Zakończenie mnie rozj.....eb..ało jak sfermentowany jogurt żołądek : O
Na początku się zastanawiałam dlaczego akurat akcja filmu rozgrywa się w dziesięć lat
wcześniej od ówczesności, ale pomyślałam ze scenariusz napisano juz kilka lat temu lub
reżyser miał taką koncepcje, a tu taka niespodzianka. Powiem szczerze, że film
oceniałam na 6 - opowieść od buntowniku wrogo nastawionym do ojca i jego pieniędzy,
kochający swoją siostrę i w końcu dziewczynę o którą się wcześniej założył. No ładnie
pięknie ale nie jest to ambitne kino, a tu nagle zmiana jak dla mnie o 180 stopni. W tym
momencie uważam, że jest to pokazane życie jednostki przed zamachem 11 wsześnia.
Że ta liczba ponad 3 tysięcy osób, nie była tylko liczbą, tylko trzema tysiącami istnień
dla których tego dnia zakończyło się życie. Taki film jest potrzebny, ode mnie 8.
Dla mnie nie było w niczym odkrywcze ani przejmujące. Teraz w co drugim "melodramacie" można natknąć się na podobne zakończenie gdzie niby wszystko dobrze się kończy a tu nagle...
Oznacz to jako spojler błagam, bo przewijałam sobie wątki o filmie, i po Twoim domyślałam się od samego początku jak to się skończy. Podejrzewam, że niecelowo, ale jednak boli ;)
Dla mnie cały film to było średnie romansidło, a końcówka według mnie go nie ratuje, wręcz przeciwnie. Czułem, że była dodana na siłę, aby zagrać na emocjach i ludzkiej tragedii, bo nic w tym filmie nie wskazywało na związek z WTC. Tania zagrywka, żeby sztucznie nadać filmowi głębi i wycisnąć amerykańskie łzy.
oczekiwałes zapowiedzi? Ten film jest jak życie - w życiu też nic nie wskazuje, że za moment samochod kogoś rozjedzie. A ludzie giną w wypadkach, w drodze do szkoły, pracy, sklepu... [...Sucha kostucha - ta Miss Wykidajło
wyłączy nam prąd w środku dnia... ]Nie poczułes tematu i tyle. Bywa.