Pamiętam, jak pierwszy raz obejrzałam ten film, to nie mogłam się uspokoić. Dzisiaj wróciłam do tego filmu. Nie wiem czemu..ale wzbudza takie same emocje jak wtedy...kiedy pierwszy raz go widziałam...i 10 lat temu jak człowiek patrzył na relacje na żywo z Nowego Jorku.
Przyznam szczeże, że jest to pierwszy film na którym się popłakałam. oglądałam go z myślą, ze będzie to kolejny film z typu "ja cię kocham, a ty śpisz", tym bardziej , ż egłówną rolę gra wnim Robert Pattinson. Jednak nie miałam racji, bo film okazał się świetny. Kompletnie nie spodziewałam sie takiego zakończenia. Gdy zobaczyłam tą datę na tablicy w szkole i budynek w którym się znajdował łzy same napłynęły mi do oczu. Cos niesamowitego. Wszystko ułożyło się tak pięknie i musiało skończyć się tragedią ;/
Kurcze, totalnie tego nie rozumiem i szczerze mówiąc chciałabym mieć tak jak Wy. Na filmach z reguły płaczę, wzrusza mnie mnóstwo rzeczy. A tutaj - pustka. Film nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, nie mam pojęcia dlaczego, i tym bardziej byłam rozczarowana, bo od dawna chciałam go obejrzeć. No nic. Zazdroszczę tych wzruszeń:) Może jeszcze kiedyś się skuszę na tę pozycję i coś mnie ruszy.
zaczęłam płakać odkąd się okazało że to 11 września i oni byli w WtC :( nawet się nie spodziewałam że ten film mnie tak poruszy
Poryczałam się jak nigdy! Przez 10 minut nie mogłam się uspokoić. Wszystko zmierzało do słodkiego happyendu, a tu taki koniec. Pamiętam tą chwilę kiedy (SPOJLER) zaczęłam kojarzyć datę napisaną na tablicy przez nauczycielkę, potem Pattinson stojący w oknie, coraz dalszy plan, aż w końcu.. już wiem co to za budynki. Brrrr, już mam dreszcze jak mi się to przypomina. Świetne zakończenie!
Kicia_26 , miałem pisać własne odczucia po tym filmie ale jednak Ty idealnie to za mnie zrobiłaś :) . I tylko przyznam że też mi się łezka zakręciła w oku . Jeszcze raz , świetne zakończenie !
Ja też, ja też ryczałam! Zakończenie zupełnie zbiło mnie z nóg. Tak jak kicia dalej jak sobie je przypomne, to aż mi tak jakoś.. dziwnie. Bardzo dobry film.
ja ryczlam a najgorsze ze bylam w kinie wiec musialm pokryjomu xD ale znakomity film naprawde warty uwagi !!!
Och wyłam. Film obejrzałam przed chwilą, tak z rana i od kilku minut nie mogę sie powstrzymać, przypominam sobie to i znów zaczynam płakać. Świetny film.
przyznaję się, że płakała, normalnie takie zakończenie było,m jakiego sie nie spodziewałam. masakra ; * film super!
Ja też ryczałam a moje przemyślenie z tego filmy jest takie że kto raz pomyśli o samobójstwie, nigdy o nim nie zapomni
Już wszystko zaczęło się układać, aż tu nagle zobaczyłam datę na tablicy i BUM. Przyznam się, że płakałam. Bardzo dobry film i warty obejrzenia.
Ja też wyłem ... że reżyser dokręcić ostatnie 3 minuty ... łopatologia dla egzaltowanych ...
Film rewelacyjny, co tu dużo pisać.... Natomiast na żadnym nie zdarzyło mi się płakać.
ja prawie się rozpłakałam, że zmarnowałam czas na tortury psychiczne, jakimi było oglądanie tego filmu
ja to jak w kinie na tym bylam to nie moglam z krzesla wstac przez ponad 5 min, ciezki szok, łzy i totalny dół
ale z perspektywy czasu stwierdzam, że jakby ten film miał 'happy end' jak 99% amerykanskich filmów o miłości, to bym o nim zapomniała, a tak to tkwi mi w pamięci
Jak ktoś pisze, że płakał na filmie to tak dosłownie? Bo mi się to nie zdarzyło i nie mogę sobie wyobrazić tego, że można płakać oglądając jakikolwiek film.
Ryczałam jak bóbr na końcówce i pół godziny po zakończeniu filmu i nie mogłam sie opanować.
ryczec?! nie wiedzielismy czy smiac sie czypłakac nad załoscia tego filmu hahhaha na ansyzhc twarzahc pojawiła sie kpina jka zginał w wtc, ale ok :D
haha, za pierwszym razem płakałam, a za drugim jeszcze bardziej ;P Ale przyznam że Patinson poradził sobie w tej roli ;)
Płakała, i to jak. Nie widziałam bardziej wzruszającego filmu chyba, nie wliczając Szkoły Uczuć;)
Oczywiście, że film wzruszył i to mocno. Podczas zamachu zginęło prawie 3000 osób i za każdą z nich stała jakaś historia. Uświadomienie sobie tego po raz kolejny jest dużym przeżyciem i jego siła przytłacza. Przecież każdy z tych ludzi miał bliskich, przyjaciół, swoje zmartwienia, swoje ulubione piosenki, ukochane filmy, miejsca, zapachy...... Największą siłą tego filmu jest to, że nie opowiada tak naprawdę tylko jednej historii, bo po jego obejrzeniu uświadamiamy sobie, że było i 3 tysiące.
No i ten tytuł: remember me. Nie nawiązywał, jak to zwykle bywa, do jakiejś sceny z filmu. Mówi po prostu sam za siebie.
Pięknie napisane. :) Tak właśnie się po nim czułam. Totalnie zmiażdżona, jeszcze na żadnym filmie, do czasu jak go obejrzałam, tak nie płakałam. Ten film skłania do przemyśleń i dziwi mnie, że są tacy, co piszą, że płakali na nim ze śmiechu albo z powodu niskiej jakości filmu. Trzeba naprawdę mieć serce z kamienia, albo bardzo płytko postrzegać filmy i oglądać ja na pałę, żeby takich rzeczy nie zrozumieć...
Końcówka mnie zmiażdżyła. Byłam w totalnym szoku , chyba nikt nie spodziewał się takiego zakończenia.
Ja również prawie się poryczałam, ze śmiechu oczywiście. Film to jakaś totalna pomyłka, bardzo słaby.
Ja także uroniłam niejedną łzę. Oglądając już cieszyłam się że wszystko zaczyna się układać a tu nagle JEBS! i koniec wszystkiego. Przez dobre 5 min. siedziałam patrzyłam się w ekran i powtarzałam "co? jak?" Naprawdę dobry film
trudniejsze pytanie to kto nie płakał no a tak prywatnie ryczałam i nie rozumiałam o co chodzi po prostu sie zgubiłam
Pierwszy film, na którym się poryczałam. Najpierw przyszły ciary, a później, nawet nie wiem jakim cudem, popłynęły łzy.