Bardzo polecam obejrzeć, gdyż mało który film pokazuje eutanazję i to w takiej sytuacji. Muzykę robił Hans Zimmer, więc powinniście się domyślić klimatu filmu. To nie jest thriller, to opowieść, a moim zdaniem tytułowym Twórcą jest nasz murzynek. Krytycy czepiają się, że fabuła nie trzyma się kupy; złośliwi, że murzyn, azjatki, że multikulti, lewicowy film. Wszystko bzdury. W Nietykalnych też jest murzyn i nikt się nie czepia. To jest film o życiu, a raczej o tym jak je ochronić - bardziej chodzi o emocje, WIELKIE, a nie o szczegóły w fabule. Pewnie, że Nomad mógł już od samego początku rozwalić wszystko rakietami, a jednak tego nie zrobił. Wielkie, odważne kino, zwłaszcza we współczesności. Przy scenie z matką kino ucichło, ludzie płakali.
Nie porównuj Omara z Nietykalnych do bezpłciowego, nijakiego Washingtona z Twórcy(mój boże Denzelku drogi coś Ty spłodził...) bo porównania tu nie ma. Emocji brak. Film jest sraką po prostu i żałuję, że go widziałem. Trzy pierwsze części Transfomersów niosły więcej emocji niż ten gniot.
Emocji brak? PRZECIEŻ właśnie o to chodziło. Pewne rzeczy trzeba robić na zimno. Równie dobrze możesz napisać, że Charles Bronson w Życzeniu Śmierci był bez emocji. Emocje wszystko zespują! Nie ma na to czasu. Real właśnie różni się tym od kinematografii, teatru, że w nim nie ma egzaltowanych emocji - najgorsze lub największe rzeczy dzieją się po cichu.
cóż za farmazony... a akurat bronson miał emocji więcej niz cała obsada Twórcy. Na zimno to jogurt jeść należy, a nie oglądać filmy, które rzekomo są wybitne, a w rzeczywistości są na równi z trudnymi sprawami.