Słynący z badania wszystkiego "amerykańscy naukowcy" zbadali kiedyś skuteczność kampanii antynikotynowych. Okazało się, że jeśli starali sie udowodnić badanym, że palenie zabija, powoduje raka- to ci uznawali że to tak odległa perspektywa, że nie warto się nią przejmować. Jeśli jednak wyświetlane obrazy pokazywały, że przez palenie masz nieświeży oddech i nie chce cię pocałowac dziewczyna- było to o wiele skuteczniejsze. Wyszło zatem na to, że przekaz jest najskuteczniejszy wtedy, jeśli nie atakuje odbiorcy zbyt nachalnie. Małgorzata Szumowska, chyba tych badań nie znała...
Na początku oglądania filmu widz otwarty na świat, tolerancyjny i nowoczesny może się ucieszyć z szarży Szumowskiej jakiej dokonuje na polskiej prowincji z iście ułańską fantazją. Oto bowiem obnażone zostają fasadowość polskiego katolicyzmu, prostactwo sądów nad drugim człowiekiem, zamkniętość i zaściankowość myślenia. Skoro jednak już w "Chłopach" Reymonta możemy odnaleźć te wątki- trudno uznać najnowsze działo Szumowskiej za odkrywcze. Pozostaje mieć nadzieję że może to być twór pożyteczny- socjalizujący (nie)wrażliwość prostego ludu. I tu jednak przestrzelimy w oczekiwaniach, bowiem stworzona przez reżyserkę sytuacja jest tak ekestremalna a postaci tak czarno- białe, że nie dające za grosz utożsamić się z nimi widozm ze wsi i małych miasteczek o których przecież film niby- opowiada.
Szumowska daje plaskacza w twarz tzw. Polsce B nie dając jednak jej przedstawicielom szans na refleksję. Trudno bowiem aby ludzie którzy nawet byliby tak brutalnie prości jak przedstawieni bohaterowie- utożsamili się z zarysowanym problemem i przemyśleli swoje postępowanie, skroro wali się ich pałką w głowę. Co ma pomyśleć dziewczyna ze wsi oglądająca "Ciało"? Że potencjalnie jest tanią zdzirą bez serca, która rzuci swojego chłopaka, jeśli przydarzy mu się wypadek? Nawet miłosc matczyna na prowincji w "Ciele" jest tandetna i słaba. A przez to słaby staje sie przekaz filmu Szumowskiej i jego wiarygodność. Cały obraz - zamiast wchodzić na poziom ambicji zmieniania myślenia ludzi pozstaje tylko wymiocinami twórcy zmęczonego światem niedorastającym do jego oczekiwań. Frustracja Polakami bliska zapewne nie tylko Szumowskiej ale w ogóle środowiskom artystycznym i inteligenckim, której efektem jest wyłącznie atak i krytyka- pozostaje pławieniem sie w swoim sosie. Inteligenci opowiadają inteligentom jaka to swołocz jest głupia. Czy możemy w taki sposób jednak chocby próbować coś zmienić, czy pozostaje nam tylko gorzkie portretowanie, które nawet i tym nie jest? Bo i portret ten jest ekstremalalny i wykrzywiony.
Wiele scen przeskakuje z konwencji dramatycznej w pastisz i sarkazam niczym w "Dniu Świra "Koterskiego. Ale to pomieszanie stylów jest tutaj niezręczne i jest dodakowym ciosem dla siły przekazu. Przypadek głównego bohatera zamiast wiarygodnie budzić współczucie pozostaje portretem wyjątkowego pechowca z rodziny dysfunkcyjnej emocjonalnie. To człowiek będący na przeciwym biegunie wobec zwyciężców w totolotka. Ale tak jak ich historie są pewnym wyjąkiem od reguły, tak samo skrajna historia Jacka nie pozwala nam samym w niej sie odnaleźć. Pozostaje tylko pusty śmiech z walki o telewizory w markecie i z innych podobnych scen, ale co poza tym?
"Dydaktyczny smrodek" w filmie jest momentami nie do zniesienia, a dodatkowo podkreślany jest w samej formie przekazu. Rezyserka bowiem młotkiem nie tylko wbija nam do głowy krytykę pospólstwa, ale w podobnie siermiężny sposób zmusza nas do oglądania poszczególnych fragmentów obrazu na ekranie- manipulując ostrością. Gdy ważny jest Jacek, to on będzie wyostrzony, gdy to co mówi ksiądz na kazaniu- ostrośc bedzie skierowana na niego. Jeden z widzów na seanse mruknął- "co jest do cholery z tą ostrością, ja sam wiem na co mam patrzeć!" I to najlepsza krytyka sposobu krytyki w sprawach skądinad słusznych jakim posługuje sie Szumowska w swoim "Ciele".
Ehm... bardzo dobry tekst i przypuszczam, że w pełni się zgodzę z zawartymi w tej recenzji wnioskami gdy już obejrzę film pt. ... "Twarz".
Bo to powtarzające się parę razy "Ciało" to chyba przez pomyłkę?