Pomysł na w plątanie głównego bohatera w całą intrygę/akcje jest wręcz śmieszny żeby nie powiedzieć żałosny. Porywają dziecko barona narkotyków a ten zamiast opłacić głównego bohatera to rozkazuje swojemu przydupasowi, żeby uratował jego syna a jak nie to zginie jego film. Co robi nasz przydupas? Oszukuje naszego bohatera pod pretekstem, że mu zapłaci za uratowanie syna szefa i w gratsie zabija towarzyszy broni naszego bohatera, żeby wyrolować wszystkich i sam uratować syna szefa. plan dosłowne boski ale niestety przydupas jest za cienki i tylko przeszkadza naszemu głównemu bohaterowi przez co Tyler zostaje poturbowany przez życie. Niestety John Wick to to nie jest raczej bliżej mu do jego trzeciego kuzyna od strony matki. Jak dla mnie potencjał na film zmarnowany również jak chodzi o zakończenie ani to nasz główny bohater nie triumfuje ani nic a pocieszeniem jest jedynie ostatnia scena laską w toalecie. Kolejny minus to brak interakcji pomiędzy głównym bohaterem a głównym bossem który porwał dzieciaka przez co ciężko utożsamiać sie z głównym bohaterem i czerpać radość z jego zabójstw jak to było w Johnie Wicku