Taki film na jeden wieczór. Szybko się o nim zapomina. Do tego bardzo przewidywalny. Od razu można było się domyśleć kto jest matką Michaliny oraz jak on się skończy. Nie trzeba było go nawet oglądać do końca. Jeszcze ten końcowy happy end,że wszyscy zostali jedną wielką rodziną. Najbardziej raziło mnie to,że Michał nawet nie poznał tej Julii. To było bardzo nierealne. Aż tak się drastycznie zmieniła przez te lata,że jej nie rozpoznał? Można obejrzeć,ale szału nie ma. Daleko mu do ideału. Osobiście byłam nim trochę rozczarowana,bo po opisie liczyłam na coś lepszego.