Nie spodziewałam się takiego badziewia po Clive Oven'ie i Monice Bellucci. Główny bohater jest z cyklu tych, co to ich zabili a oni uciekli. Potrafi rozwalić dziesiątki uzbrojonych napastników, on sam jeden z dzieckiem na ręku, skubiąc marchewki. No film żenada, sposób kręcenia jak w kryminalnych zagadkach Miami, bardziej to serial przypominało i to taki fest przekolorowany. Bellucci oczywiście świeci biustem (uwielbiam jej urodę i klasę, ale trzeba przyznać, że jej aktorstwo do najwybitniejszych nie należy..) Dawno nie widziałam takiego filmu i byłam naprawdę zdumiona, że ktoś postanowił nakręcić takie coś angażując w to Ovena, który raczej w fajnych filmach gra. Zresztą Monica też. Porażka!!!
Tylko tak jakby o to w tym filmie chodziło. To taka lekka parodia na temat wszystkich bohaterów szklanych pułapek, czy innych Zabójczych broni. Jako rozrywkowy film na weekendowy wieczór jak najbardziej się nadaje.
Ooo dokładnie zgadzam się z ostatnim zdaniem. Z nudów wczoraj obejrzałem na tvn-ie, no i się ubawiłem. Wiem, że film trochę idiotyczny, te wszystkie akcje w stylu sam na chmarę przeciwników, czy akcja skoku ze spadochronem, tylko mnie rozbawiały. I ta marchewka ;) Oglądając ten film, miałem nieodparte wrażenie, że oglądam coś, co ktoś chciał zrobić na podobiznę "Crank'u". Jak np moment, gdy Smith zeskakuje z mostu i ląduje w samochodzie, i nic mu nie jest, oraz późniejszy moment, gdy owy samochód zostaje potrącony, koziołkuje, i dalej jedzie :D
ale wycięli conajmniej 2 sceny:
jak temu pierwszemu typowi przebija marchewka łeb, to nie widać jak się przebiła
i jak strzela do napisów, to nie ma tekstu Smtha "Pieprzę was pieprzone pi3rd0lc3", a Hertz (po strzale w literę) "My ciebie też"
potwierdzam, wczoraj czytam sobie opis mysle sobie cos fajnego bedzie wiec zasiadam i ogladam .... i napisze tylko "haha" i to nie w pozytywnym znaczeniu.
Jedyna fajna scena to tak w ktorej gosciu delektuje sie kawa czy tam herbata a pozniej go zwiazuje i nasladuje ;p
Facet z marchewka ... no bez jaj ;d
No ja też się wtedy zaśmiałam, rozśmieszyły mnie też klapsy, które dawał matce niesfornego dziecka - mały co miał ubaw ;) Widzę tutaj wiele komentarzy, że film to parodia itp, tylko dlaczego w takim razie jest sklasyfikowany jako akcja? Na tej podstawie, porównując go do innych filmów tego gatunku jest nijaki, nawet nie sposób się wczuć, poczuć jakiegokolwiek napięcia, bo i tak wiemy, że gość jest nad-człowiekiem i wszystkich rozwali. Parodia to parodia, komedia to komedia a akcja to akcja. Doszukiwanie się w tym filmie głębszej treści pozbawione jest sensu, jako widz i w pewnym sensie konsument tego produktu jakim jest film, śmiało stwierdzam, że "Tylko strzelaj" to .... niewypał.
w programie telewizyjnym pisalo natomiast,ze sensacyjny, ja tam nic nie przeczytalam zeby po przecinku pisalo komedia ;)
Mysle,ze to nie miala byc zadna parodia, rezyser po prostu chyba byl na jakims haju hehe ;p
A ja oceniłem ten film na 5 czyli średni, ponieważ przynajmniej nudzić się nie dało. Pełna abstrakcja, niemożliwe "akcje", momenty "parodii" (komedii ?), i właśnie za coś takiego jak te "klapsy" czy "marchewki" :)
Jest mnóstwo durnych filmów akcji lub sensacyjnych, które próbują być poważne. Ludzie nazywają je 'odmózdżaczami', ale są po prostu potwornie głupie. Ten film w żadnym momencie nie próbuje niczego takiego udowadniać. Reżyser nawet nie próbuje puszczać oka, on sobie jawne jaja robi. Potraktuj ten film jak Królika Bugsa. O Króliku Bugsie też powiesz, że durny?
Królik Bugs to moja ukochana bajka :) Ale nie porównuję bajek z filmami, tak jak nie porównuję płyty Rammsteina z płyta Rihanny, "if you know what I mean" ;)
Właśnie porównałeś kino z muzyką.
A ja dam jeszcze inne porównanie:
Wydaje mi się, że pomyliłeś płytę Rihammy z płytą Rahnnsteina. Ale przecież Rihamna to twoja ukochana muza :')
"Lady" to z ang. "Pani" a więc płeć żeńska, więc bądź tak uprzejmy i nie zwracaj się do mnie jak do mężczyzny. Skoro sam wiesz lepiej, jakie są moje preferencje i upodobania, to może sam ze sobą będziesz kontynuował tę dyskusję?
Ależ ja nie mam pojęcia jakie są twoje upodobania, łaskawa pani!
Pewnie masz na myśli: "Ale przecież Rihamna to twoja ukochana muza :')", ale przecież nie istnieje coś takiego jak Rihamna! Ani Rahnnstein!
Wiedziałem, że mogą być kłopoty z tak zawiłą zagrywką.
Nie ogarniasz porównań i analogii. Trudno - nie było tematu.