Wszystko było by dobrze gdyby nie niektóre bulwersujące sceny jak np. wyrzucanie bagietek z samochodu dla bezdomnych czy też oczyszczenie duchowe polegające na kupnie nowego domu.
W sumie da się obejrzeć, bo reszta to przyjemna komedia.
Rzucanie bagietek było nieudolną próbą bycia dobrym dla innych - miało to za zadanie wyłącznie przekonanie drzewa, że się zmienił - mimo że tak na prawdę się nie zmienił. Zmiana nastąpiła później. Co do domu - nie było to żadne "oczyszczenie duchowe" - marzyła o tym jego żona, on dla niej zrezygnował ze swojego super kawalerskiego domu, raczej ważniejsze było to, że spełnił jej marzenie, postawił ją na pierwszym miejscu, zapomniał o sobie i dodatkowo czerpał radość z uszczęśliwienia jej.
Film mi się bardzo podobał, może nie jest to arcydzieło, ale bardzo sympatyczny komediodramat. Plus za to, że podczas filmu jakoś tak zamilkłam.. jakby mi też zostało 1000 słów. :D
tak kupno nowego domu dla mnie też było bulwersujące :) żeby tylko takie mieć problemy :D ale ogólnie film ok :)