Film jest o homoseksualnej parze - dwie kobiety walczące o prawa dla umierającej chorej kobiety (jednej z nich). Kobieta jest rozwiedziona ze wspomnianym w recenzji mężczyzną więc proszę o to by nietolerancyjni ludzie nie oglądali filmu już znając jego treść zamiast iść do kina, a potem narzekać jak to było z The Normal heart...
Uważam, że w ogóle bez sensu jest ten opis filmu, bo nie wspomina o jednopłciowej relacji.
Z drugiej strony, czy takie filmy nie mają za zadanie także edukować? Wiadomo, wszędzie znajdą się ludzie tak zaślepieni, że nie znajdą w sobie śladu współczucia. Zalew hejtu i tak będzie. A może znajdzie się - oby - chociaż jedna nietolerancyjna osoba na każdym seansie, w której coś się ruszy i parę razy się zastanowi, zanim się sprzeciwi.